– Ochroniarze z prywatnej firmy już wcześniej zachowywali się agresywnie. Chciałem sfotografować Beatę Szydło. Nie podchodziłem zbyt blisko, bo wiem, że podczas takich wydarzeń istnieje strefa 0, którą muszą respektować fotoreporterzy. Mimo to podszedł do mnie jeden z ochroniarzy. Zaczął się ze mną szarpać i powiedział, żebym „wypierdalał” – relacjonuje Jakub Włodek. - Odmówiłem, prosząc, żeby pozwolili mi pracować, więc zawołał kolegę, wykręcili mi ręce, wyrzucili mnie za drzwi i pchnęli na barierki. Nie pozwolili też skontaktować się z żadnym współpracownikiem Jarosława Gowina odpowiedzialnym za obsługę medialną – dodaje w „Gazecie” fotoreporter.
Jakub Włodek chciał wrócić na konwencję. Ochrona początkowo odmawiała wpuszczenia go na salę. Udało się po rozmowie z jednym ze sztabowców Gowina. Z fotografem spotkali się także wicemarszałek Senatu, Adam Bielan i minister przedsiębiorczości Jadwiga Emilewicz, którzy przeprosili go za całą sytuację.