Marek Król: Wygrał Bronisław Tusk

2010-07-05 10:53

Bronisław Komorowski dostał żyrandol i wkrótce zacznie rezydować w Pałacu Prezydenckim. Jak zapowiadał w kampanii wyborczej, powoła różne rady przy prezydencie. Rady do spraw: zdrowia, rolnictwa, młodzieży, a może i niepełnosprawnych.

Będą to jedyne spełnione obietnice wyborcze, bo innych prezydent spełnić nie może. Co do reszty obietnic, prezydent będzie puszczał perskie oko do narodu i kciukiem wskazywał na rząd.

Przeczytaj koniecznie: Ostateczne wyniki z II tury wyborów

W tych wyborach wygrała partia władzy i osobiście premier Donald Tusk. Wygrała wizja bez wizji, bo trudno "zgodę" uznać za jakąś koncepcję polityczną. Większość wyborców dla świętego spokoju dała się nabrać, że zgoda buduje. Większość uwierzyła w to, że po wyborze Bronisława Tuska rozpocznie się zapowiadane 500 dni spokoju i radości. I zapewne tak będzie, bo zadbają o to rządowe media.

W Polsce kwitnie propaganda sukcesu, jak za Gierka. Kolejny raz jesteśmy rzekomo Zieloną Wyspą wzrostu gospodarczego i po raz pierwszy to innym żyje się gorzej niż nam. Komorowski wygrał, bo większość wyborców chce wierzyć, że gorzej już było. Komorowski sprzedawał iluzje, w które większość Polaków chce wierzyć. A wiara czyni cuda i potrafi człowieka bez wizji, bez cech przywódczych wynieść na urząd prezydenta.

Chciałoby się powiedzieć, jaki urząd w sensie kompetencji, taki prezydent. Komorowski będzie gorszą kopią Kwaśniewskiego, a więc prezydentem ekologicznym dla wszystkich. A Jarosław Kaczyński choć przegrał, tak naprawdę nie został pokonany. Stąd zaniepokojenie prezydenta elekta w czasie wieczoru wyborczego, bo mimo starań jego przyjaciela, wataha nie została dorżnięta. Odnosiło się wrażenie, że było to gorzkie zwycięstwo establishmentu III RPRL nad kimś, kto jest prawdziwym przywódcą połowy Polaków.

I ci przegrani długo będą uważali, że sukces Komorowskiego jest kolejną niezasłużoną premią po tragedii smoleńskiej. No cóż, wybraliśmy zgodę, a więc bezruch, nudę i telenowele PO.