Pokiereszowana elbląską zawieruchą PO co prawda sporo straciła w porównaniu z wyborami samorządowymi z 2011 r., ale nie na tyle by już teraz pogodzić się z całkowitą utratą władzy. Może myśleć o koalicji. Choćby z SLD i mniejszym koalicjantem.
>>> Jerzy Wilk - kim jest zwycięzca z Elbląga?
Polityka lokalna jest jednak o tyle nieprzewidywalna, że egzotyczna, wydawałoby się, koalicja z lewicą wcale nie jest wykluczona. Niemniej i PO, i SLD mogą zechcieć przetestować możliwy wariant ogólnopolski po wyborach parlamentarnych, kiedy to PiS wygra, ale nie na tyle przekonująco by zablokować Platformie możliwości koalicyjne.
Również na bardziej prestiżowym odcinku prezydenckim niewiele się wyjaśniło. Co prawda 10 proc. przewagi kandydata PiS nad kandydatką PO to niezła zaliczka, ale za dwa tygodnie proporcje mogą się odwrócić, kiedy do gry wejdą wyborcy, którzy oddali swój głos na innych kandydatów. Znając logikę polskiej polityki obrona Elbląga przez PO nie wydaje się aż tak nierealna. Dlatego PiS nadal nie może odtrąbić sukcesu podobnego do tego z Rybniku.