O tym, że wybory prezydenckie 2020, odbędą się - tak jak pierwotnie planowano - 10 maja, mówił na antenie RMF FM Jacek Sasin. - Wybory 10 maja się odbędą, ponieważ, to konstytucyjny zapis, którego nie możemy złamać. A wszystkie próby obchodzenia tego poprzez wprowadzenie stanu nadzwyczajnego tylko po to, aby odwołać wybory albo przesunąć wybory, byłyby deliktem konstytucyjnym - przekonywał wicepremier.
W środę, 1 kwietnia, w trybie pilnym Jarosław Kaczyński zwołał kierownictwo PiS. Tematem narady było własnie głosowanie korespondencyjne. Od przeprowadzenia wyborów prezydenckich 2020 w maju mocno dystansował się Jarosław Gowin, który nie jest członkiem PiS, tylko koalicyjnego Porozumienia. - To projekt bardzo trudny do realizacji. Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że są w nim rozstrzygnięcia co do terminów, które mogą być trudne do dotrzymania. Porozumienie zajmie w tej sprawie głos na końcu. Czekamy, jaka będzie reakcja partii opozycyjnych. Od ich zgody i od szybkiego procedowania w Senacie zależy to, czy ten projekt ma szansę - podkreślił Gowin w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Jego postawa wyraźnie rozzłościła Jacka Sasina - Jarosław Gowin jest w rządzie. Natomiast słyszałem, że zapowiadał, że będzie chciał z tego rządu wyjść. Słyszałem coś takiego, gdzieś w mediach, że jeżeli będziemy chcieli jako PiS, większość parlamentarna, przeprowadzić wybory prezydenckie w terminie konstytucyjnym, to że być może do takich decyzji dojdzie. Mam nadzieję, że nie - komentował Sasin w RMF FM.
Informacje o sposobie głosowania 10 maja potwierdził Ryszard Terlecki. - Będzie można głosować korespondencyjnie, nie trzeba będzie chodzić do lokalu wyborczego, bo nie będzie lokali wyborczych - przekazał szef klubu parlamentarnego PiS.