Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Grzybowski Tomasz Walczak

Wybory 2020: Strach przed biedą ważniejszy niż strach przez LGBT? - Walczak o kampanii Dudy

2020-06-15 16:51

Odkąd Andrzej Duda odpalił w swojej kampanii walkę z czymś, co nazywa „ideologią LGBT”, trwa ożywiona dyskusja na temat tego, czy bardziej mu to pomoże, czy zaszkodzi w walce o reelekcję. Wielu przypomina zeszłoroczną kampanię do Parlamentu Europejskiego, kiedy ten temat budował PiS. Ale czy rozgrywanie dziś tej samej wojny nie obróci się przeciwko strategom ze sztabu prezydenta?

Trudno nie zauważyć, że spory światopoglądowe, a już zwłaszcza dotyczące praw osób homoseksualnych, skutecznie zajmują opinię publiczną i najczęściej po ich przetoczeniu się spada poparcie dla ich postulatów. Co też naturalne, wszelkie szybkie zmiany obyczajowe budzą strach wśród wielu konserwatywnych Polaków i na tym strachu prezydent próbuje grać.

Kiedy jednak ekipa PiS ostatni raz robiła to z sukcesem Polska była krajem powszechnej szczęśliwości. Polacy, może i na umowach śmieciowych, ale praktycznie nie odczuwali bezrobocia, wzrastały im pensje, programy społeczne tworzyły poczucie opieki państwa nad obywatelami, a Nowogrodzka spokojnie mogła poczucie niekończącej się prosperity uzupełnić poczuciem zagrożenia „neomarksistowskimi” ruchami LGBT, które chcą seksualizować polskie dzieci i rozbijać polskie rodziny, przed czym tylko PiS obiecywał nas obronić. W kraju, który po wielu chudych latach i wyrzeczeniach wydawał się rozwiązać wszystkie już niemal problemy społeczne, można było ostrzegać przed domniemaną demoralizacją i stalinowskimi metodami wynaradawiania Polaków przez osoby LGBT. Syte społeczeństwo ma czas i głowę, by takimi bzdurami zaprzątać sobie głowę.

W ciągu roku niemal wszystko się zmieniło. Dobrobyt i poczucie stabilności, które miał gwarantować PiS, zniknęły. Epidemia koronawirusa i towarzyszący jej kryzys gospodarczy sprawiły, że wielu Polaków traci dziś pracę, ich biznesy bankrutują, a ci, którzy nadal mają pracę, dzięki rozwiązaniom antykryzysowym rządu, tracą sporą część swoich zarobków. Wielu z nas, doświadczając tych problemów, może mieć poczucie, że głowa państwa nie zajmuje się ich realnymi dylematami, bo woli prowadzić swoją światopoglądową krucjatę, która przecież firm, pracy i pensji im nie zwróci. Zatem prezydent, zamiast zyskać na strachu związanym z osobami LGBT, może stracić na strachu Polaków o byt swój i swoich rodzin.