Polscy samorządowcy coraz liczniej zapowiadają, że będą się buntować przed organizacją wyborów prezydenckich, zaplanowanych na 10 maja. Powodem jest oczywiście epidemia koronawirusa, która zbiera coraz większe żniwo zarażonych i chorych.
- Podjąłem decyzję, iż nie podpiszę stosownych dokumentów w sprawie wyborów - nie zamierzam narażać zdrowia i życia tysięcy ludzi - zaznaczył w niedzielę prezydent Będzina, Łukasz Komoniewski. Wtórują mu m.in. prezydenci Gdyni i Wrocławia.
- Uczciwość każe mi dziś twardo powiedzieć: z powodów etycznych nie wolno, a z powodów technicznych nie da się przeprowadzić wyborów 10 maja - napisał w specjalnym oświadczeniu gdyński prezydent Wojciech Szczurek. Jacek Sutryk z Wrocławia zapowiada z kolei, że "nie będzie potulny i nie będzie siedział cicho". A co na to PiS?
W Radiu Kraków wypowiedział się na ten temat Ryszard Terlecki.
- Samorządy są też częścią władzy państwowej. One nie mogą sobie działać poza prawem. Oczywiście są przepisy, które umożliwiają postępowanie wobec takich osób, które chcą się ustawić ponad prawem. Można wyznaczyć komisarzy. Niech ci samorządowcy, którzy teraz buńczucznie zapowiadają, że złamią prawo, liczą się ze stratą stanowisk - zapowiedział wicemarszałek Sejmu.