W kuluarach o tym scenariuszu mówi się od miesięcy. Na ostatniej prostej przed wyborami Donald Tusk miałby zrobić krok w tył. Kandydatem na przyszłego premiera zostałby wtedy ogłoszony Rafał Trzaskowski (51 l.), najbardziej popularny polityk opozycji. Władze PO, jak do tej pory, nie zdecydowały się na tę roszadę, ale wiemy, że chcą jej wyborcy opozycji. - To mogłoby zadziałać jak w 2020 roku, kiedy notowania Trzaskowskiego rosły kosztem innych kandydatów opozycji – twierdzi Marcin Palade. Politologa uważa, że paradoksalnie to wariant bardzo bezpieczny dla Donalda Tuska. - Gdyby przegrał mógłby podzielić się odpowiedzialnością zrzucając winę na ten nieudany manewr i prezydenta Warszawy – uważa Palade. Zapytaliśmy Jerzego Borowczaka (66 l.), czy taka decyzja mogłaby zostać ogłoszona na niedzielnym marszu. - Wiec nie jest dobrym miejscem, ale wszystko może się zdarzyć. Donald Tusk może powiedzieć, jak kiedyś Wałęsa „wywalczyłem wolność i oddaję demokrację w wasze ręce” – twierdzi poseł KO
Dodajmy, że badanie zostało zrealizowane przez Instytut Badań Pollster na panelu badawczym Reaktor Opinii w dniach 21-22.09.2023 roku na próbie 1015 dorosłych Polaków.
Kto będzie premierem nowego rządu, przekonamy się po 15 października. Wcześniej jednak kolejne wielkie starcie polityków największych komitetów wyborczych, czyli debata przedwyborcza "Super Expreesu" już w niedzielę, 1 października, o godz. 18:00. Oglądajcie na naszych kanałach na YouTube, Facebooku i na SE.pl.