Były prezydent kilka dni temu opuścił szpital w Gdańsku po tym, jak trafił do placówki z powikłaniami po cukrzycy. - Konkretnie chodziło o stopę cukrzycową – mówi Lech Wałęsa. Sprawa wyglądała dramatycznie. Syn Lecha Wałęsy, Jarosław, mówił nam nawet, że istnieje ryzyko amputacji nogi u ojca. Legendarny przywódca „Solidarności” nie poddaje się jednak, choć zdrowie szwankuje.
- Było zdrowie i nie ma. Zbliżam się do osiemdziesiątki. Na parę dni się uratowałem, a co będzie dalej, to zobaczymy, jeśli chodzi o moje stopy. Na razie je ocaliłem. Jest opatrunek, przyglądamy się, co będzie dalej się z nimi działo. Spadają mi paznokcie u stóp po kolei. Jak się wszystko dobrze zagoi, to nie będę musiał ich obcinać, a to jest problem przecież z tym obcinaniem paznokci – mówi nam Lech Wałęsa. I przyznaje, że zgłosiło się do niego wiele różnych instytucji chcących pomóc. - Może na kilka lat przedłużą moje bytowanie jeszcze. Na razie w w najbliższą niedzielę będę w Niemczech, gdzie mam wystąpienie – zaznacza były prezydent. I dziękuje żonie Danucie (72 l.) za wsparcie. - Przysięgaliśmy sobie do grobowej deski. Tak, żona mnie wspierała, ale szybko opuściłem szpital. Bo ja nie lubię szpitali, uciekam na własne żądanie – kwituje Lech Wałęsa.