Wpis Racewicz wyciska łzy z oczu. Wspomina słowa męża: „Wrócę po osiemnastej, Kochanie”

2020-04-10 22:32

W piątek minęło 10 lat od katastrofy smoleńskiej. To w tej tragedii, która wstrząsnęła Polską zginął mąż Joanny Racewicz, funkcjonariusz BOR Paweł Janeczek. Dziennikarka późnym wieczorem w 10. rocznicę tragedii dodała w Internecie poruszający wpis. Łzy same cisną się do oczu.

Joanna Racewicz

i

Autor: Kurnikowski/ Archiwum prywatne Joanna Racewicz

Joanna Racewicz w katastrofie smoleńskiej straciła ukochanego męża. Właśnie w piątek, 10 lat po tej straszliwej katastrofie, w której zginęło 96 osób z prezydencką parą na czele, Racewicz postanowiła umieścić poruszający wpis. Na Instagramie przypomniała tamten dzień i słowa, jakie przed wyjazdem powiedział do niej mąż, Paweł Janeczek. - 0 lat temu skończył się świat. Mój stary świat. Rano cień sylwetki na korytarzu, trzask zamykanych ostrożnie drzwi. Spokojny oddech dziecka z małego łóżeczka ze szczebelkami. Okruchy chleba na blacie, niedopita kawa. Koszula z poprzedniego dnia rzucona w biegu.. Resztki dawnego życia. Wtedy - irytujące. Potem - święte. „Wrócę po osiemnastej, Kochanie” - obiecywał, gdy w piątek wrócił z pracy przed północą. Gdy szykował garnitur na następny poranek. Ciemny granat. Mogłam go opisać ze szczegółami rosyjskiemu prokuratorowi w Moskwie dwa dni później.. Zobaczyłam - porwany i ubłocony. Cuchnący naftą - napisała dziennikarka. Jak dodała wyjazd do Smoleńska był zmianą w grafiku jej męża, zamienił się z kolegą. - „Joasia, polecę z Prezydentem do Katynia. To tylko jeden dzień. Zamienię się z M., będę mógł być na urodzinach Igora. - powiedział do niej wtedy mąż. 

Wyświetl ten post na Instagramie.
10 kwietnia 2010. Dekada. 10 lat temu skończył się świat. Mój stary świat. Rano cień sylwetki na korytarzu, trzask zamykanych ostrożnie drzwi. Spokojny oddech dziecka z małego łóżeczka ze szczebelkami. Okruchy chleba na blacie, niedopita kawa. Koszula z poprzedniego dnia rzucona w biegu.. Resztki dawnego życia. Wtedy - irytujące. Potem - święte. „Wrócę po osiemnastej, Kochanie” - obiecywał, gdy w piątek wrócił z pracy przed północą. Gdy szykował garnitur na następny poranek. Ciemny granat. Mogłam go opisać ze szczegółami rosyjskiemu prokuratorowi w Moskwie dwa dni później.. Zobaczyłam - porwany i ubłocony. Cuchnący naftą. Smolensk był zamianą na grafiku. Rosja za Stany. „Joasia, polecę z Prezydentem do Katynia. To tylko jeden dzień. Zamienię się z M., będę mógł być na urodzinach Igora.” Były 23 kwietnia. Tuż po pogrzebie Taty. Piękne, huczne, szczególne. Tylko dlatego, że przyjaciele powiedzieli: „Wszystko zorganizujemy. Tylko przyjedź”. Morze dobra. I koszmar polsko-polskiej wojny. Stygmat wyryty na czole. Na czołach. Nas wszystkich. Wdowy smoleńskie, wdowcy. Osierocone dzieci. Opuszczeni rodzice i przyjaciele. Dziesięć lat rozdrapywania ran. Przymus wytłumaczenia dziecku, co znaczy „ekshumacja”. I dlaczego mama długo nie wróci. Świt na Powązkach. Cierpiąca skóra w zakładzie medycyny sądowej. Krzyki, pochodnie, upiory. Dziesięć zabranych, ukradzionych lat. I tyle samo - pamiętania o okruchach... Ważnych, jak relikwie. Jeśli to prawda, że wszystko w życiu dzieje się „po coś” - to może właśnie po to, żeby zrozumieć, że w życiu najważniejsze są drobiny codzienności. Nie - wojna, zbroja i akademia ku czci. Zwyczajne - kocham, dziękuję, przepraszam, poproszę. Dziesięć lat później, w Wielki Piątek, wieczór tajemnicy i misterium poświęcenia, zamknięci w twierdzach własnych domów, z bliskimi, których do końca nie znamy - popatrzmy im w oczy. Głęboko. W ciszy. Bez zadr i żali. Wtedy znajdzie się w nich wszystko, za co warto kochać. Byle nie było za późno. #rocznica #10lat #tocowzyciunajwazniejsze #kocham #dziekuje #przepraszam #poprosze Post udostępniony przez Joanna Racewicz (@joannaracewicz)

Słowa Racewicz wprost chwytają za serce, kobieta napisała, co czuła przez te wszystkie lata: - Dziesięć lat rozdrapywania ran. Przymus wytłumaczenia dziecku, co znaczy „ekshumacja”. I dlaczego mama długo nie wróci. Świt na Powązkach. Cierpiąca skóra w zakładzie medycyny sądowej. Krzyki, pochodnie, upiory. Dziesięć zabranych, ukradzionych lat. I tyle samo - pamiętania o okruchach... Ważnych, jak relikwie. Racewicz odniosła się też do 10. rocznicy: - Dziesięć lat później, w Wielki Piątek, wieczór tajemnicy i misterium poświęcenia, zamknięci w twierdzach własnych domów, z bliskimi, których do końca nie znamy - popatrzmy im w oczy. Głęboko. W ciszy. Bez zadr i żali - czytamy na jej Instagramie, na którym opublikowała zdjęcie męża. 

"Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj

Orędzie Prezydenta Andrzeja Dudy

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki