"Super Express": - Pójdzie pan zagłosować?
Robert Biedroń: - Jestem teraz w Sao Paolo, zarejestrowałem się już w konsulacie i na pewno oddam swój głos. Na Lady Gagę. Będę musiał ją dopisać do listy kandydatów, listy - o zgrozo - samych mężczyzn. Obaj kandydaci to konserwatyści, więc dla mnie jest to wybór między dżumą a cholerą. Mam nadzieję, że podobnie zachowają się moi koledzy i koleżanki.
- Konserwatyści też bywają tolerancyjni.
- Na tle europejskich standardów obaj mają skrajnie negatywne podejście do osób homoseksualnych. Jarosław Kaczyński z chęcią by nas przegonił na cztery wiatry. Podobnie myśli Bronisław Komorowski, z tą różnicą, że ciągle wykręca się od podejmowania tematu. Obaj wyznają wartości swoich partii, a te są nietolerancyjne wobec mniejszości seksualnych. Rząd Platformy udaje, że problemu nie ma. A jeśli już coś robi w sprawie, to wysyła Niesiołowskiego, który zionie do nas nienawiścią. Wybór Kaczyńskiego będzie świadczył o zatwardziałym konserwatyzmie większości Polaków, z kolei wybór Komorowskiego będzie świadectwem polskiej dulszczyzny i hipokryzji.
Robert Biedroń
Współzałożyciel i były prezes "Kampanii Przeciw Homofobii"