Wojsko wstrzymuje ruch dla pana Macierewicza

2017-02-25 3:00

Co za hucpa! Żandarmeria Wojskowa zatrzymuje samochody tylko po to, żeby minister obrony narodowej Antoni Macierewicz (69 l.) mógł przejść przez ulicę w niedozwolonym miejscu (choć 50 metrów dalej były pasy). To kolejny przykład buty i arogancji władzy za rządów Prawa i Sprawiedliwości.

Nam wolno wszystko! Najwyraźniej taka dewiza przyświeca politykom PiS. - Jesteśmy ludzkimi panami. Bo jesteśmy panami, w przeciwieństwie do niektórych - grzmiał kilka dni temu w Sejmie Jarosław Kaczyński (68 l.). A politycy jego partii rzeczywiście zachowują się jak paniska. - Wielu osobom, które uzyskują władzę, uderza do głowy woda sodowa. Ale w tym rządzie kumulacja takich zachowań jest ogromna. To owocuje tym, że obserwujemy różne dowody oderwania władzy od ziemi - komentuje nam Jan Grabiec (45 l.) z PO. Kolejnym dowodem na arogancję władzy ma być film opublikowany przez PO, na którym widać, jak Żandarmeria Wojskowa zatrzymuje ruch, by Macierewicz mógł bezpiecznie przejść w niedozwolonym miejscu na drugą stronę. Wszystko wskazuje na to, że polityk szedł z MON do Belwederu. Ledwie 50 metrów dalej jest przejście dla pieszych. - Ten film przyniósł do nas ktoś z ulicy. Osoba ta była zbulwersowana tym, co widziała w mediach na temat ostatnich wypadków z udziałem kolumn rządowych. Film jest opatrzony datą 1 września. Tego dnia pan minister brał udział w Belwederze w uroczystości mniej więcej o tej godzinie, którą jest opisany ten film - dodaje Grabiec. O komentarz do zajścia poprosiliśmy zarówno resort obrony, jak i Żandarmerię Wojskową. Nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi. PO nie ma jednak złudzeń co do autentyczności materiału. - Weryfikowaliśmy to nagranie. Wygląda wiarygodnie. Dodatkowo bezpośredni świadek, który widział całe zdarzenie, rozpoznał pana ministra i potwierdził to nam. Co więcej, mamy sygnały, że takie zachowanie pana Macierewicza nie jest incydentalne, tylko to stała praktyka - wyjaśnia Grabiec.

Zobacz: - To może doprowadzić do śmierci o. Rydzka. Burza po publikacji Wprost