„Rosyjski okręcie wojenny……”
Z zapartym tchem obserwujemy wydarzenia na Ukrainie. Otworzyliśmy przed sąsiadami swoje serca, domy i portfele. Skala pomocy, poświęcenia, szczodrości i współczucia jaką okazujemy ofiarom wojny rozpętanej przez Putina jest niespotykana i godna podziwu.
Te nadzwyczajne wydarzenia w najmniejszym jednak stopniu nie zmieniły pisowskiego nawyku kłamania, manipulowania, lżenia przeciwników i wykorzystywania choćby i tragedii do realizacji swych celów politycznych.
Z naszej pamięci nic nie wymaże widoku premiera Morawieckiego, który przy akompaniamencie rosyjskich rakiet obracających w gruzy budynki mieszkalne, oskarżał o sprowokowanie tej wojny Donalda Tuska i największą frakcję polityczną w Parlamencie Europejskim. W języku kulturalnych ludzi nie ma dostatecznie obelżywych słów, żeby opisać taką podłość.
Jednak Putin najeżdżając Ukrainę dał pisowcom sposobność do gwałtownej zmiany kostiumów. W mgnieniu oka z zaciekłych wrogów UE stali się jej najbardziej gorącymi obrońcami. A przecież mało kto tak bardzo pomagał Putinowi osłabiać Unię jak oni. Wraz z jego protegowanymi do ostatniej chwili budowali antyeuropejską, nacjonalistyczną międzynarodówkę: z panią Le Pen, z Salvinim, Victorem Orbanem, z nacjonalistami Hiszpanii, Holandii, Estonii, Litwy …
Mimo wojny na Ukrainie PiS trwa w tych przyjaźniach, choć np. Orban nie tylko nie angażuje się w pomoc militarną dla Ukrainy, ale nie zgodził się nawet, żeby transporty z pomocą szły przez Węgry. „To ich sprawa” – tylko na taki komentarz zdobył się wicemarszałek Terlecki. A przecież Victor Orban, który z prezesem Kaczyńskim gotów był „konie kraść”, wobec wojny wywołanej przez Putina zachowuje się jak niegdyś admirał Horthy, który trwał przy Hitlerze do końca. Mówiąc językiem pana Terleckiego: też miał własne interesy polityczne.
Przebierańców, którzy jeszcze niedawno utopiliby Unię w łyżce wody, jest w Prawie i Sprawiedliwości cała masa. Nie zapomnieliśmy o europejskiej „szmacie”, o „brukselskich antypolskich elitach”, o „zaborcach z Brukseli”, o IV Rzeszy Niemieckiej świadomie wyhodowanej na polską zgubę. Pamiętamy wszystko i każdego z najnowszego pocztu głupoty i wstydu.
Jeszcze wczoraj niszczyli jedność Unii, relacje z USA, brali pod but niezależne sądy, bili kobiety protestujące przeciwko piekłu na ziemi, które im zgotowano. Jeszcze słyszymy te wrzaski: „Tu jest Polska a nie Unia”. Pan prezydent, który niedawno przekonywał, że UE to „wyimaginowana wspólnota” dziś żąda, by Ukrainę w trybie nadzwyczajnym do tej wspólnoty przyjąć.
Do tej samej, którą wraz z kolegami od sześciu lat zwalcza? Cóż powiedzieć w takiej sytuacji? Przychodzi mi do głowy jedynie rada z Wyspy Węży: „Rosyjski okręcie wojenny idi ty na (………)"