Kinga P. oskarżyła wnuka byłego prezydenta o pobicie, do którego miało dojść w październiku ubiegłego roku przy Zielonej Bramie w Gdańsku. Dominik w towarzystwie brata Bartłomieja i dwóch kolegów miał zaatakować gdańszczankę. Podobno przewrócił kobietę, którą chwilę później kopnął w głowę jeden z jego kolegów. Poszkodowana doznała urazów głowy i lewego uda. Kinga straciła przytomność, odzyskała ją dopiero w szpitalu.
- Nie zrobiłem tego. Ona chce ode mnie pieniędzy, bo wie, że mój dziadek ma pieniądze, i myśli, że jej zapłaci. A mój dziadek za nic nie będzie płacił! - mówił wzburzony Dominik W. przed salą rozpraw.
Wnuk Lecha Wałęsy nie stawił się na poprzedniej rozprawie i sąd zarządził jego doprowadzenie, ale Dominik uniknął aresztu. - Pełnomocnik oskarżonego przesłał usprawiedliwienie, w którym twierdzi, że nieobecność Dominika W. była spowodowana ciążą jego partnerki, która poprosiła go w tym dniu o opiekę - mówi Magdalena Czaplińska, sędzia Sądu Rejonowego w Gdańsku. Na wniosek prokuratury, sąd zmienił wczoraj tryb rozpoznania sprawy z prywatnego na publiczny. Oskarżycielem została Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście, co może oznaczać, że Dominik W. wkrótce usłyszy zarzut naruszenia nietykalności. Mogą mu grozić dwa lata więzienia. Kolejna rozprawa ma się odbyć w sierpniu.
Tymczasem wczoraj Lech Wałęsa wyszedł ze szpitala, gdzie był od soboty ze względu na kłopoty z krążeniem.
ZOBACZ: Poseł Nowoczesnej: „Niech PiS wprowadzi podatek od kłamstwa wyborczego!”