Proces o niedopełnienie obowiązków przy organizacji lotu do Smoleńska toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Oskarżeni to Tomasz Arabski (48 l.), były szef Kancelarii Premiera, i czworo urzędników. Piotr Walentynowicz jest jednym z oskarżycieli prywatnych.
- Ludzie pytają mnie w związku z procesem, czy aby nie szukam zemsty. Niektórzy dopytują z sarkazmem, czy jestem dzięki temu szczęśliwy. Nie, nie mam satysfakcji, nie szukam zemsty - mówi Walentynowicz. - Gdybym chciał się mścić, to wynająłbym płatnego mordercę. Żartuję, oczywiście, z tym zabójcą. Ja chcę prawdy i chcę, by to, co się wydarzyło, było nauką na przyszłość. Nie można tej sprawy zamieść pod dywan, udawać, że nikt nie zawinił. A tak postępowano z rodzinami ofiar od początku. Do późnego popołudnia 10 kwietnia nie wiedzieli w Warszawie, czy babcia była na pokładzie samolotu. Później pomylono jej ciało. Rodziny miały ograniczony dostęp do dokumentów. Było wiele zaniedbań. Najgorsza prawda jest lepsza od najpiękniejszego kłamstwa - powtarzała babcia. Mówiła też, że prawda zawsze na wierzch wypłynie. Dlatego jest ten proces - dodaje Piotr Walentynowicz.
ZOBACZ: Katastrofa Smoleńska. Przyczyny. Wyniki śledztwa. Kontrowersje