"Super Express": - Co pana zdaniem było najważniejszym wydarzeniem tego roku?
Włodzimierz Czarzasty: - Mam aż cztery takie wydarzenia.
- Jakie?
- Najważniejsza sprawa to wybór Franciszka na papieża. Szczególnie w kontekście polskim, bo pojawia się pytanie, czy nasi hierarchowie udźwigną zmiany, które już przyniósł jego pontyfikat. Druga sprawa to trzy śmierci - Mazowieckiego, Mrożka i Mandeli. Wraz z ich odejściem kończy się bowiem pewna epoka budzenia się narodów i opisywania tego zjawiska. Na pewno ważnym wydarzeniem jest obudzenie się Ukrainy. Bez względu bowiem na to, czy Janukowycz odejdzie teraz, czy nie, to procesów, które zaczęły następować w głowach Ukraińców, nic już nie zatrzyma.
- Nasza polityka nie doczekała się ważkiego wydarzenia?
- Owszem, jest takie. Mam tu na myśli koniec dwóch marzeń - PO o wygraniu trzecich wyborów z rzędu i Europy Plus o Parlamencie Europejskim. Moim zdaniem rozpoczęło się to od porażki tych ugrupowań w wyborach w Elblągu. To był moment, w którym PO zaczęła tracić szerokie poparcie i ustąpiła miejsca na czele sondaży PiS. Od tego momentu zaczął też rosnąć SLD.
- Właśnie, w tym roku zaczęło się mówić o tym, że PO przegra nie tylko z PiS, ale i z wami.
- Jestem wręcz przekonany o tym, że SLD będzie walczyło z PO i tę walkę wygra. Jeżdżąc bowiem po terenie, widzę budzących się ludzi, którzy wierzą w Sojusz. Takiego stanu ducha już dawno nie było. Ludzie wierzą, że SLD to partia, która może więcej pomóc, niż zaszkodzić. Co do innych partii, coraz mniej osób w to wierzy.
- Plotki o politycznej śmierci Tuska nie są przesadzone?
- Polacy są za mądrzy, żeby dać mu się przekupić kolejną transzą pieniędzy z UE. Zmęczyli się poza tym ciągłymi wpadkami PO i wewnętrznymi konfliktami, które z punktu widzenia obywateli nic nie znaczą.
Rozmawiał Tomasz Walczak