Władysław Kosiniak-Kamysz

i

Autor: Tomasz Radzik/SUPER EXPRESS Władysław Kosiniak-Kamysz

Pierwszy taki wywiad

Władysław Kosiniak-Kamysz tylko u nas: "Tylko nasze trzecie miejsce da gwarancję odsunięcia PiS od władzy"

Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz w specjalnym wywiadzie dla "Super Expressu" opowiedział o współpracy z liderem Polski 2050 Szymonem Hołownią, kampanii i wyborach. - Tylko nasze trzecie miejsce w wyborach da gwarancję odsunięcia PiS od władzy - stwierdził.

„Super Express”: - Jak się panu współpracuje z Szymonem Hołownią?

Władysław Kosiniak – Kamysz: - PSL i Polska 2050 to są dwa środowiska, które mają różną historię. My jesteśmy najstarsi, oni są najmłodsi. My podkreślamy tradycję, oni akcentują nowoczesność. I to wszystko się ładnie spina. Współpraca indywidualna między mną, a Szymonem Hołownią od dawna układa się dobrze, docieramy się jako środowiska polityczne. Czasem między nami są trudne i twarde rozmowy, ale jak pokazał ostatni czas, nawet z kryzysu potrafimy wyjść wzmocnieni.

- Złośliwi mówią, że nie ma tej politycznej chemii między panem a Hołownią. Mało brakowało, a przecież wszystko mogło się rozpaść nie tak dawno, a PSL mógł iść sam do wyborów, bez Polski 2050.

- Analizowaliśmy różne scenariusze, ale najlepszy dla Polski i dla naszych formacji, dla wyniku wyborczego, jest scenariusz koalicyjny. Wychodzimy wzmocnieni po tych dyskusjach, to są poważne negocjacje między środowiskami politycznymi. Umowa koalicyjna liczy 14 stron, to są bardzo precyzyjne zapisy. I to nigdy nie jest łatwe, aby dwa poważne środowiska, szczególnie w procesie przedwyborczym, doszły do porozumienia. Nam się udało. Wyszliśmy wzmocnieni z tej dyskusji i mamy wszystko dopięte na ostatni guzik. Sądzę, że ta polityczna chemia o którą pan pytał, jest między mną a Szymonem Hołownią.

- Minister edukacji i nauki z PiS Przemysław Czarnek mówił mi niedawno w wywiadzie, że on wyobraża sobie po wyborach współpracę PiS z PSL. Co pan na to?

- Ja sobie takiej współpracy nie wyobrażam. I nie będzie żadnej koalicji PSL z PiS po wyborach. Odrzucamy zaloty partii władzy w tej sprawie. Nie będzie żadnego rządu PiS z PSL, z Trzecią Drogą.

- Czyli rząd z PO, Lewicą i Konfederacją? Wszyscy przeciw PiS?

- Konfederacja nie chce wchodzić w żadną koalicję z tego co słyszę. I nie wyobrażam sobie rządu czy współpracy ani z Konfederacją ani z PiS.

- Jeśli nie dostaniecie 8 proc. to poda się pan do dymisji i odejdzie z funkcji prezesa PSL?

- Dostaniemy 8 proc. a nawet więcej, ale w razie czego biorę stuprocentową odpowiedzialność za wynik. Jestem odpowiedzialnym gościem.

- Czy weźmie pan udział w referendum, które ma się odbyć w dniu wyborów? Pierwsze pytanie ma brzmieć: „Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?”. PiS zaprezentował jeszcze inne pytania, choćby w kwestii wieku emerytalnego, relokacji imigrantów oraz bariery na granicy z Białorusią. Jak pan ocenia te pytania referendalne?

- Czy to będzie referendum w sprawie migrantów, czy jest to zasłona dymna w kampanii wyborczej? Czy to referendum to ma być zapytanie Polaków, czy podzielenie Polaków? Wydaje się, że niestety to drugie. W tym tygodniu na posiedzeniu Sejmu będzie prezentacja pytań referendalnych i będziemy się do nich odnosić w szczegółach. Na ten moment jestem sceptyczny co do pytań referendalnych. Przecież Polacy i partie nie chcą automatycznej relokacji migrantów. To wszystko jest robione po to, żeby dzielić Polaków, środowiska, rodziny. Te pytania są już rozstrzygnięte. Polacy nie chcą relokacji migrantów i ocenili zmiany dotyczące wieku emerytalnego.

- Jaki jest cel tych pytań referendalnych?

- Celem tych pytań jest polaryzacja oraz stworzenie mylnego wrażenia, że PiS oddaje głos Polakom. Partia rządząca chce dzięki referendum zwiększyć swoje szanse na wygranie wyborów. Ale im się to nie uda.

- Mamy nową minister zdrowia Katarzynę Sójkę, która zastąpiła Adama Niedzielskiego po tym, jak ten miał ujawnić tajemnicę lekarską, o co oskarżała go opozycja, żądając dymisji. Jak pan, jako lekarz, ale i polityk komentuje całą sprawę?

- Dokonania pana Niedzielskiego są fatalne. I to nie jest tylko ten jeden karygodny jego wpis pokazujący, że władza ma za nic ani prywatność, ani godność, czy ochronę obywatela. Adam Niedzielski naraził na niebezpieczeństwo pacjentów i lekarzy i odebrał im poczucie bezpieczeństwa. To było całkowicie dyskwalifikujące. Przez cały okres swojego urzędowania były minister zdrowia nie zajmował się zdrowiem Polaków a polityką. A jeśli chodzi o nową minister zdrowia, to trudno cokolwiek o niej powiedzieć. Jej słowa o tym, że kobiety umierały, umierają i będą umierać są już na wstępie dyskwalifikujące. Życzę jej jednak powodzenia, żeby nie zrobiła jakichś drastycznych błędów przez te dwa najbliższe miesiące, które zostały do wyborów.

W. KOSINIAK-KAMYSZ: PSL NIE DOPUŚCI DO ŚWIATOPOGLĄDOWEJ REWOLUCJI

- A może pan, m.in. z racji bycia lekarzem, widzi siebie w roli przyszłego ministra zdrowia, jeśli opozycja wygra wybory i Trzecia Droga wejdzie w koalicję z KO i Lewicą.

- Będziemy wyłaniać najlepszą drużynę do rządzenia po wyborach. Nie tylko ja ma kompetencje do bycia ministrem zdrowia.

- Uważa pan ten resort za pole minowe?

- W wieku 30 lat zacząłem kierować trudnym resortem pracy i polityki społecznej, współpracować w komisji trójstronnej, prowadzić dialog ze związkami zawodowymi i pamiętam, że Ryszard Kalisz mówił wtedy, że ten resort to polityczne krzesło elektryczne. I okazało się, że dałem radę. Do dziś związkowcy dobrze wspominają tą współpracę.

- Czyli jest pan zaprawiony w boju i nie obawiałby się tego gorącego stołka?

- Ja się trudnych wyzwań nigdy nie bałem. Obejmowałem PSL w największym kryzysowym momencie. I to było gigantyczne polityczne wyzwanie. Przyszły rząd koalicyjny będziemy wyłaniać po wygranych wyborach.

- Weźmie pan udział w marszu miliona serc 1 października, który jest organizowany przez Donalda Tuska?

- 4 czerwca tego roku był piękny marsz, euforia radości, ale niestety skutek był taki, że suma poparcia partii opozycyjnych dawała rząd przed 4 czerwca, a dziś suma tych głosów i mandatów nie daje szans na stworzenie takiego rządu. Efekt był przez chwilę pozytywny dla PO, ale dla całej opozycji efekt jest negatywny. Co do marszu 1 października, to jego organizatorem będzie komitet wyborczy KO. My mamy swój komitet wyborczy, czyli Trzecia Droga, PSL, Polska 2050, więc nie będziemy uczestniczyć w kampanii partii Donalda Tuska. Robimy swoją kampanię, zresztą prawo zabrania uczestniczenia w czyjejś kampanii. Ten marsz będzie wpisany bardzo mocno w kampanię wyborczą. A my mamy swoje zadania na kampanię.

- Czy to błąd z perspektywy waszego wyniku wyborczego, że Tusk organizuje marsz 1 października, na 2 tygodnie przed wyborami w apogeum kampanii, emocji, chcąc zdominować scenę polityczną?

- Każdy ma prawo robić swoją kampanię. My walczymy o swój wynik. Jeśli my, jako Trzecia Droga, nie zajmiemy trzeciego miejsca, to na nic zda się nawet dobry wynik PO, bo PiS nie zostanie odsunięty od władzy. Tylko nasze trzecie miejsce w wyborach da gwarancję odsunięcia PiS od władzy.

- Tusk chce spolaryzować na ostatniej prostej kampanii scenę na PiS i PO robiąc marsz. Nie obawia się pan, że jego efektem będzie gorszy wynik Trzeciej Drogi w wyborach?

- Marsz 1 października będzie marszem o charakterze wyborczym jednego z komitetów wyborczych, a nie społecznym. My robimy swoją kampanię i walczymy, jak wspomniałem, o trzecią lokatę. Kluczowy dla tych wyborów jest wynik Trzeciej Drogi.

- Na razie trzecie miejsce zajmuje Konfederacja i nic nie wskazuje na to, aby mieliście ją przegonić.

- Będziemy atakować trzecie miejsce i wierzę, że wygramy z Konfederacją. Mam wolę walki, głos oddany na nas to gwarancja odsunięcia PiS od władzy i niedopuszczenie Konfederacji do rządzenia z PiS-em. Więc dzięki Trzeciej Drodze można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.

- Czy nie warto było pójść jednak na 5 proc., jako PSL, a nie na 8 proc.? Podejmujecie spore ryzyko czego efektem może być brak Trzeciej Drogi w przyszłym parlamencie.

- Wtedy byłaby konkurencja między PSL, a Polską 2050 i jeśli komitetów byłoby więcej to szans na zwycięstwo nie byłoby żadnych.

- Szymon Hołownia i kilku jego posłów mogłoby startować z waszych list.

- Nie było na to zgody, aby oni wstępowali na nasze listy, czy my na ich listy. Jedyną możliwością było zawarcie koalicji. My się progu nie boimy i na nim wybijamy, a nie lądujemy. Celem jest trzecie miejsce, nie dopuścimy do władzy koalicji PiS z Konfederacją.

- Czy na ostatniej prostej kampanii nie będzie takiej sytuacji, że jednak idziecie razem z KO?

- Nie ma takiej opcji. Podpisaliśmy umowę o utworzeniu koalicyjnego komitetu i wystartujemy w jesiennych wyborach jako Trzecia Droga. Wszystkie dokumenty złożyliśmy już do PKW.

- Jaką macie ofertę programową, co ogłosicie przed wyborami?

- Bardzo ważną kwestią jest podatek rodzinny, PIT w modelu francuskim, gdzie dzieci wliczają się do rozliczenia z rodzicami. Walczymy o głosy przedsiębiorców, chcemy wprowadzić VAT kasowy, czy projekt dobrowolnego ZUS-u, ułatwienia w prowadzeniu działalności gospodarczej.

- Czyli nie walczycie już o rolników, ale o przedsiębiorców z Konfederacją?

- Mamy też ofertę dla wsi, gdzie są ogromne problemy. bezpieczeństwo żywnościowe jest zagrożone, a to co dzieje się na polskiej wsi to dramat. Trzeba wprowadzić kaucje na towary z Ukrainy, trzeba zablokować napływ wielu produktów, które zalewają polski rynek, stworzyć aktywnego rolnika i wspierać dopłatami tych, którzy gospodarują na wsi a nie tych, którzy deklarują tylko, że dzierżawią ziemię. Na wsi poparcie dla PiS spada i odbijemy ją z rąk PiS.

- Żona będzie pana wspierała w kampanii?

- Mam zawsze ogromne wsparcie od żony, córeczek, całej rodziny. I tak też będzie w tych wyborach.

Rozmawiał Kamil Szewczyk

Sonda
Jak oceniasz działalność polityczną Władysława Kosiniaka-Kamysza?
Listen on Spreaker.
Nasi Partnerzy polecają