- Super Express”: - Niektórzy zarzucają panu, że często zmienia pan zdanie w kontekście ewentualnej koalicji z PiS. Pojawiają się również sugestie, iż zjednoczenie się z Prawem i Sprawiedliwością może dać PSL więcej głosów. Szczególnie w kontekście elektoratu wiejskim.
- Władysław Kosiniak-Kamysz: - Moje stanowisko jest jasne: nie wejdziemy w koalicję z żadną formacją antysamorządową. Za taką formację uznaję PiS.
- Jednak na poziomie lokalnym trwały swego czasu rozważania dotyczące współpracy z PiS?
- W gminach czy powiatach mało kogo obchodzi wielka polityka. Dlatego mogą tam rządzić koalicje PO-PiS, choć trudno sobie wyobrazić taki sojusz w parlamencie czy sejmiku wojewódzkim. PSL nie będzie współpracować z PiS ani przed wyborami, ani po wyborach.
- Ustaliliśmy, że kooperacja z PiS odpada. Jak zatem wygląda sytuacja, jeśli chodzi o PO? Wydaje się, że pożądany wyborca Platformy to ludzie z wielkich aglomeracji, którzy nie parają się rolnictwem, które jest z kolei bliskie duchowi PSL.
- Nasz dobry wynik na wsi jest gwarantem, że sprawy rolnictwa będą szły w dobrym kierunku. To dotyczy także spraw społecznych. Nie trzeba wybierać PiS, aby wprowadzać sprawiedliwą politykę społeczną. Wystarczy wybrać PSL.
- PO jest partią liberalną. PSL natomiast konserwatywną. Uda się zrównoważyć dysproporcje wynikające z różnic światopoglądowych?
- Wielokrotnie udowodniliśmy, że jesteśmy w stanie hamować liberalne zapędy z tej czy innej strony.
- Jakiś czas temu doszło do zmiany na stanowisku ministra rolnictwa. Jak ocenia pan pracę Jana Krzysztofa Ardanowskiego? Czujecie wsparcie ministra?
- Od zawsze mówiliśmy, że dobre ustawy będziemy wspierali, a głupie blokowali. Tu się nic nie zmienia. Niezależnie od tego, czy rządzimy, czy nie. Nasi wyborcy oczekują od nas zdrowego rozsądku. Minister dostał od nas kredyt zaufania, bo jest rolnikiem, tak jak my. Jednak nasz kredyt zaufania powoli się kończy. Jan Krzysztof Ardanowski jest gawędziarzem. Zajmuje się głównie PSL, a nie wypłatą odszkodowań za suszę, którą obiecał.
- Niektórzy zarzucają panu, że ostatnio za dużo inwestuje pan w nienaganną prezencję, piękny śnieżnobiały uśmiech i jako przedstawiciel rolniczego świata nie jest pan wystarczająco wiarygodny dla elektoratu wiejskiego.
- Zdania są podzielone. Ostatnio na dożynkach w mojej rodzinnej Małopolsce usłyszałem od przesympatycznych pań z koła gospodyń wiejskich, że muszę o siebie lepiej dbać, bo jakiś zabiedzony jestem. I komu teraz wierzyć?