Witomiła Wołk-Jezierska: Trybunał jest niepotrzebny

2013-10-22 4:00

Skandaliczny wyrok Strasburga w sprawie Katynia.

"Super Express": - Trybunał w Strasburgu umył ręce od sprawy Katynia i przychylił się do argumentacji Rosjan. Zasmucający wyrok?

Witomiła Wołk-Jezierska: - Trybunał umył ręce nie tylko od tej sprawy, ale umywa je we wszystkich sprawach narodowych, bo kiedy ma rozpatrywać sprawy różnego rodzaju masakr, woli się na ten temat nie wypowiadać. To niestety nie wystawia trybunałowi dobrego świadectwa i pokazuje, że w zasadzie jest niepotrzebny. Co bowiem będzie analizował, jeśli nie krzywdę ludzi?

Przeczytaj również: Rosja skazana za mord katyński! Dość kłamstw o Katyniu

- Co najbardziej zaskakujące, trybunał uznał, że w czasie śledztwa katyńskiego Rosjanie nie dopuścili się krzywdzących zachowań wobec was, rodzin pomordowanych w Katyniu. To bolesna interpretacja?

- Cóż, być może nic nam się nie stało. Ale nikt z sędziów trybunału nie stracił ojca w tak zbrodniczych okolicznościach. Co więcej, nie ustosunkowali się do racji wyłożonych przez sześć organizacji międzynarodowych, takich jak rosyjski Memoriał. Można powiedzieć, że zupełnie zignorowano opinię wszystkich, nie tylko nas, rodzin pomordowanych. Nawet nasi prawnicy są tym wszystkim bardziej zniesmaczeni niż my. To wszystko jest nauczką, żeby nie liczyć nigdy i na nikogo. Osiągnęliśmy jednak to, że o Katyniu się mówi, nie tylko w kontekście historycznym, lecz także prawnym.

- Sprawa nie została więc całkowicie przegrana?

- Muszę powiedzieć, że sędziowie zostawili nam jedną ważną rzecz - uznali bowiem, potwierdzając pierwszy wyrok ze Strasburga, że zamordowanie polskich oficerów było zbrodnią wojenną.

Zobacz też: Prezydenci otworzyli cmentarz katyński

- Dziś zostaje nam tylko poczucie moralnej racji?

- I historyczna racja. Szkoda tylko, że to, co przeżyliśmy przez te wszystkie lata, nikogo w Strasburgu nie interesuje. Nie pozostaje nam nic innego, jak odziać się w pancerz i dalej dochodzić swojego.

- Nie składacie broni?

- Jesteśmy córkami oficerów, więc jak możemy się poddać? W jakiej formie będziemy walczyć dalej, będziemy jeszcze analizować.

Witomiła Wołk-Jezierska

Córka zamordowanego oficera