Super Express”: – Premier Morawiecki przekonuje, że wycofanie się z niektórych zapisów nowelizacji ustawy o IPN to gigantyczny sukces polskiej dyplomacji.
Witold Gadowski: – Jaki sukces? Ja zastanawiam się i zadaję sobie pytanie, czy wszystkie ważne ustawy są zatwierdzane w Polsce, czy poza Polską.
– Myśli pan, że w tej sytuacji to nie Polska i polski rząd był stroną podejmującą decyzję?
– Trzeba się zastanowić, dlaczego w tej sprawie odbywa się wspólna konferencja premiera Morawieckiego i premiera Izraela.
– Wydaje mi się, że dlatego, że to taki temat, który był dla strony izraelskiej dość drażliwą sprawą…
– Tyle że najpierw przyjmuje się jakąś ustawę i broni się jej jak niepodległości. Mówi się o „wstawaniu z kolan” oraz że się nie odda nawet guzika. Robi się to miesiącami. I nagle, w 10 godzin przeprowadza się zmianę tej ustawy?! Zapomina się o całej retoryce, która towarzyszyła obronie tych zapisów? Zastanawiam się, kiedy rząd mówił prawdę. Wcześniej czy teraz? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.
– Według pana premiera Morawieckiego i wtedy, i teraz. Liczy się mądrość etapu...
– Dla mnie liczą się poglądy. Jeżeli uważamy, że Polska jest krajem niepodległym, to działamy bardzo przezornie, aby nie wywoływać wojny. A jeżeli już wojnę wywołujemy, to po prostu się bronimy.
– Poddaliśmy się?
– Jak dla mnie to jest kapitulacja. Na pewno czynnik zewnętrzny miał tu spore znaczenie. Nawet jeśli uznaliśmy, że wtedy popełniliśmy błąd, to trzeba było się przyznać. Uważam, że w którymś momencie nastąpiła jakaś niekonsekwencja.
– Być może nie chodziło o naciski Izraela, a samych Amerykanów? W końcu zależy nam na bliskich relacjach, może to właśnie jest sedno sprawy?
– Nie jestem przeciw temu, żeby się liczyć ze zdaniem Amerykanów. Jestem jednak za tym, aby mówić prawdę. Pokazywać, że były pewne naciski i musieliśmy ustąpić. Bo przecież ustąpiliśmy…
– Jednak w środę nikt nie przyznawał się do błędu. Wybrzmiała narracja o tym, że jest to ogromny sukces Polski.
– Dziwię się kolegom dziennikarzom, którzy wówczas żarliwie bronili tej nowelizacji, a teraz zmieniają front. Tak nie można. W tamtym czasie nie wypowiadałem się na ten temat. Natomiast oni bronili ustawy, a teraz z równym żarem twierdzą, iż wycofanie się z zapisów to sukces. To jak to w końcu jest? Delikatnie mówiąc, są niekonsekwentni.
– Nie uważa pan, że warto było poświęcić trochę honoru dla uspokojenia sytuacji w stosunkach zagranicznych? Swego czasu było bardzo gorąco…– Od tego są różne ośrodki, aby przewidywać pewne konsekwencje i wdrażać strategie...
– MSZ było wówczas przeciwko wdrażaniu nowelizacji ustawy o IPN...
– Dlaczego to wszystko wygląda na amatorszczyznę?
- Tak się traci twarz. Mamy tu do czynienia prawdopodobnie z ludźmi tchórzliwymi. I jeżeli dochodzi do zmian, to takich rzeczy nie załatwia się w 10 godzin. Nie można się zajmować tak poważnymi rzeczami w tak krótkim okresie!
– Właśnie. Kulisy środowych obrad były kontrowersyjne. Wszystko odbyło się bardzo szybko, w pełnej tajemnicy.
– Dokładnie. Zastanawiam się, jakie będą konsekwencje wizerunkowe dla PiS?
– PiS na tym straci?
– Dano paliwo do rozwoju antysemickich teorii. Marginalne ośrodki, które głoszą antysemickie teorie, uzyskały wielu słuchaczy. Takie działanie może poprowadzić do złej reakcji. Delikatnych kwestii nie można załatwiać w ten sposób.