Polityk wykorzystał świetną pogodę do posprzątania swojej posesji pod Warszawą. Kamiński grabił liście, uprzątnął ogród, wyniósł śmieci, a we wszystkich pracach towarzyszył mu jego pies. - Córka przygotowuje się do matury i kazała ojcu wysprzątać ogród, więc wziąłem się za robotę na posesji – uśmiecha się wicemarszałek Senatu Michał Kamiński. - Pies był tak zdziwiony, że zwariował – dodaje polityk.
Kamiński był zadowolony z faktu, że chociaż na chwilę mógł zapomnieć o wielkiej polityce i oddać się pracy fizycznej. - Taka praca w ogrodzie mocno mnie odpręża i relaksuje, a jest tym przyjemniejsza, że jeszcze może być ekstra zabawą z psem, co zawsze bardzo poprawia mi humor – kwituje zadowolony Michał Kamiński.