Wiktor Świetlik: Wirtualna wojna w Warszawie

2012-06-14 15:53

Świętej pamięci Grzegorz Ciechowski napisał kiedyś piosenkę, w które zdradził, że jest napisana tylko dla pieniędzy. Myślę, że zamiast „koko euro spoko”, ten utwór powinien stać się hymnem Euro 2012. A przynajmniej dużej części dziennikarzy relacjonujących mistrzostwa. „Wstyd na cały świat”, „Burdy zamiast święta”, „Piłkarskie święto zostało wczoraj brutalnie przeorane”, „Krwawa bitwa wstrząsnęła Warszawą”. - to część tytułów z wczorajszej prasy.

Sprawdzałem osobiście. Byłem we wtorek na Moście Poniatowskiego, na którym miało dojść do rzekomych masakr. Byłem we wtorek po meczu na Saskiej Kempie, na której miało dojść do krwawych zamieszek i byłem we wtorek na Rondzie Dmowskiego (ach jak słodko jest niektórym kolegom pisać, że szczególnie tu doszło do walk między nacjonalistami), na Rondzie De Gaulle’a i w innych miejscach. Przed i po meczu z Rosją. Korespondentem wojennym się jakoś nie stałem.

Owszem burdy były. Grupy tych, którzy chcieli się bić, namierzali innych którzy chcieli się bić, i czasami się z nimi bili. Gdzieniegdzie wybuchły zadymy. Spore, choć nie takie jak choćby wtedy kiedy stołeczni kibice doszczętnie dewastowali Starówkę świętując swoje zwycięstwo. Jakieś tam zadymy musiały wybuchnąć uwzględniając sytuację i wcześniej nakręcaną agresję zarówno przez stronę rosyjską jak i część naszych kochanych rodaków. Ale ,co zaskakujące, dość sprawnie interweniowała tam policja.

Dziwne swoją drogą było to, jak skutecznie, nieprowokacyjnie, potrafiła ona działać we wtorek, i jak niesprawnie i prowokacyjnie, funkcjonuje ona podczas imprez, kiedy w interesie rządzących jest zadyma, na przykład podczas marszu 11 listopada, czy niektórych meczów.

Ale generalnie, poza tymi zadymami, we wtorek widziałem Rosjan, Polaków, a także Chorwatów, Holendrów, Niemców i Ukraińców niepoprzegradzanych bramkami i wędrujących między sobą, rozmawiających, a także wspólnie spożywających alkohol. Nie zabijali się między sobą, nie zarzynali, nie zjadali.

Pocieszyć można się tylko tym, że są tacy, którzy dla pieniędzy i wierszówek potrafią żyć w jeszcze bardziej alternatywnym świecie. W połowie meczu z Rosją bracia rosyjscy dziennikarze, a za nimi jeden z polskich portali internetowych donieśli, że w Warszawie polscy kibice zamordowali Rosjanina. W związku z tym do Polski miał wyruszyć rosyjski minister zajmujący się prawami człowieka. Rosyjski minister zajmujący się prawami człowieka - to brzmi równie wiarygodnie jak duża część relacji z tego co działo się we wtorek w Warszawie.

Nasi Partnerzy polecają