Skoro już sobie życzyliśmy, to popatrzmy rokowi 2020 prosto w oczy. Szczerze mówiąc, nie będzie ani spokojny, ani dla wszystkich serdeczny, będzie solidna naparzanka.
W kraju zacznie się pewnie gdzieś w okolicach marca. W ramach walki z hejtem, umacniania najwyższych standardów politycznych, wyleją się wiadra pomyj i kłamstw z obu stron. Najczęściej nimi obrywał będzie prezydent i jego rodzina, a stawiam, że prym w kreacji ciekawych pomysłów będzie wiódł nieoceniony mecenas Giertych i jego trzódka. Od kiedy próbował pożenić więzienne samobójstwo boksera „Cygana” z byłym marszałkiem Sejmu Kuchcińskim z dużą pewnością można stwierdzić, że to człowiek zdolny. Do najgorszego.
Za granicą kazaczoka już nam zaczął tańczyć prezydent Putin. Na razie potknął się o własne nogi i leży. Teraz zbliża się wielka pijacka feeria w Moskwie i Petersburgu. Dzień po tym jak u nas Ryszard Petru obchodził będzie Święto Sześciu Króli Rosjanie będą obchodzić swój Nowy Rok. Z reguły zajmuje im to tak z tydzień. Sam car Putin raczej nie pije, ale jego otoczenie da czadu i się nakręci. A potem się zacznie zabawa w kombinowanie jak osłabić znienawidzoną Polskę – najszybciej przez prowokacje antysemickie, a także wspieranie naszych rodzimych zdrajców, czasem z tytułami profesorskimi, dowodzących, że mamy najbardziej antysemicką historię na świecie, a Polacy ratujący Żydów to wymysł podobny do Yeti lub Potwora z Loch Ness.
Do tego dojdą aktywiści i fanatycy wszelkich nowych ideologii, które rozsądne, ważne sprawy, jak choćby walkę o czyste środowisko, zamieniają we własną karykaturę. Założę się, że w 2020 roku dowiemy się, iż klimatowi szkodzi tradycyjny model rodziny. Nie wiem jak będzie wyglądała konstrukcja logiczna, która będzie miała tego dowieść, ale na pewno jakąś da się złożyć.
Nie dajcie się. Niech się odczepią od naszych rodzin, od naszego – naprawdę szczęśliwego dziś i coraz bogatszego – kraju, od naszego zdrowego rozsądku. Ale, żeby się odczepili trzeba im trochę pomóc i ich pogonić. Przede wszystkim z naszych głów. Szczególnie, że tak naprawdę jest czym się cieszyć. Posylwestrowe obrazki z Paryża i Strasburga to spalone samochody, powybijane szyby. Mądre głowy zastanawiają się dziś tam dlaczego tak jest. U nas drugi dzień trwa debata nad disco-polo i fejerwerkami. Obyśmy pod koniec roku mieli tylko takie problemy.