Wolność słowa i wyborów nie powinna być jednak bezgraniczna. Szczególnie rację tu trzeba przyznać nieocenionemu profesorowi Marcinowi Królowi, który uważa, że około jednej trzeciej kandydatów, z głównym oponentem prezydenta Komorowskiego włącznie, podważa wartości demokratyczne. Więc w demokracji nie powinno się za bardzo dopuszczać ich do głosu. Profesor Król przedstawiany jest zawsze jako liberał, czyli zwolennik "wolności". Teraz już wiem, na czym dokładnie polega liberalizm rodzimych "liberałów" - na tym, że się głosi identyczne poglądy jak oni. Jak ktoś głosi inne, trzeba mu zatkać gębę, bo zagraża wolności słowa, czyli jedynym słusznym poglądom i jedynym słusznym politykom.
Można by też nieco wspomnieć o jedynych słusznych pieniądzach dzielonych przez owych polityków, ale bądźmy dżentelmenami i o kasie nie gadajmy. Przyjrzyjmy się za to naszym kandydatom. Tym, którzy zagrażają wolności i uosabiającemu ją kandydatowi.
Braun, Kowalski, Korwin i związany z nim niegdyś Wilk to wszystko faszyści. Już to ustalono, więc należy ich nie dopuścić do wyborów. Faszystą został także Kukiz, bo chciał kolegować się z Korwinem, a kto z kim przestaje... tak więc panie Pawle, też won, ani Kuba z TVN nie pomoże, ani wypieranie się teraz Korwina. Kryptofaszystą - takim udającym momentami niefaszystę - jest Andrzej Duda. Ukrytego nazizmu PiS dowiedziono gruntownie, między innymi piórem wspomnianego Marcina Króla.
Sprawdź: Sondaż. Komorowski WYGRA w drugiej turze wyborów
Co z resztą? Magdalena Ogórek w oczywisty sposób swoim wyglądem dyskryminuje mniej urodziwe kobiety, w dodatku jako osoba często wypowiadająca się na tematy związane z religią zagraża neutralności światopoglądowej państwa. Do widzenia. Paweł Tanajno reprezentuje coś, co się nazywa Demokracja Bezpośrednia, czyli jakaś inna niż obecna. A skoro się obecna nie podoba, to i pan Tanajno demokracji zagraża. Ciao.
Na koniec zostało nam dwóch panów i z nimi jest kłopot, bo jeden w kampanii zajmuje się głównie podlizywaniem się Bronisławowi Komorowskiemu, a drugi jest jego serdecznym kumplem. Czy jednak godzi się konkurować z demokratycznie wybraną i konstytucyjnie umocowaną głową państwa? Nie godzi. Więc i Jarubasowi, i Palikotowi należy podziękować, mogą co najwyżej zostać ministrami w Pałacu Prezydenckim, jak to z Nałęczem kiedyś było.
Na placu boju pozostanie jeden kandydat, który nie dość, że wygra w pierwszej turze, to dostanie 100 procent. I właśnie na tym demokracja, według państwa Króla, Stasińskiego, Żakowskiego, Paradowskiej i innych, powinna polegać. Żebyśmy wszyscy wybrali tego jedynego. A skoro jedyny on, a wybory takie drogie, to może je sobie darujmy? Po prostu ogłaszajmy, że prezydent Komorowski został wybrany przez aklamację. Ale i to wydaje się obrazą konstytucji i demokracji, bo wynikałoby z tego, że ci wyżej wymienieni faszyści też na prezydenta głosowali. Może więc niech to Bronisław Komorowski raz na pięć lat wybiera naród, wykreślając z niego tych, którzy mu podpadli, buczeli, marudzili, śmiali się z czekoladowego orła?
Zobacz też: Debata prezydencka. Tajemnicza wróżba dla Komorowskiego. Korwin atakuje Kukiza. Relacja na SE.pl