Wiktor Świetlik

i

Autor: Piotr Piwowarski

Wiktor Świetlik: Platforma spaliła grzanki

2013-08-29 4:00

Wyobraźcie sobie, że Tomasz Adamek nie zepsuł nic prócz walki, Woody'emu Allenowi udało się wszystko poza dowcipami w filmie, a Natalia Siwiec wypadła ciekawie, ale brzydko się prezentowała. Cała reszta w tej sytuacji chyba nie bardzo się liczy. Ważne jest to, do czego człowiek jest stworzony i na czym przede wszystkim się skupia. Jeśli w tym odnosi zwycięstwo, to jest mistrzem i zasługuje na szacunek, bez względu na jego relacje z ciocią i to, czy dobrze mu się przyjęło śniadanie. Jeśli nie radzi sobie w tym, czym przede wszystkim się zajmuje, to jest leniem, fajtłapą lub pechowcem i nic mu nie pomoże.

Z taką sytuacją mamy dziś do czynienia w polityce. Już wiadomo, jaki wielki błąd popełniła i Platforma w Polsce, i Hanna Gronkiewicz-Waltz w Warszawie. Błąd jest jeden jedyny. Reszta poszła doskonale, wszystko się udało, tylko ta jedna sprawa.

Otóż jak wyjaśniła pani prezydent - niedostatecznie zadbała o swój wizerunek. Tylko to ma sobie do zarzucenia. Billboardy, konferencje, pseudokampanie społeczne promujące twarz znaną z inicjałów HGW, usłużne sieci handlowe zmuszające ajentów sklepów do wieszania w czasie wyborów portretów pani prezydent. Jak widać, to wszystko była tylko kropla w morzu potrzeb. Przecież można było wieszać portrety po urzędach, parkach. Można było nie tylko ustami głowy państwa przekonywać ludzi, by nie szli na referendum, lecz także zorganizować głosowanie w tygodniu, w godzinach pracy. Można było zegar na Pałacu Kultury i Nauki zastąpić wielkim portretem umiłowanej władczyni miasta. Wiele można było zrobić. To jedyne zaniechanie nie jest tylko problemem Warszawy. Nieoceniony Lech Wałęsa za to samo skrytykował Donalda Tuska. Były prezydent i tata polityka PO uważa, że nasz doskonały premier nie dba o swój i kolegów wizerunek i nawołuje: - Niech trzech ministrów siedzi przy telefonach i prostuje kłamstwa Rydzyka i PiS.

Oto właśnie sedno - jaśniej się nie dało. Za mało PR-u, propagandy, lansowania się po usłużnych mediach. Trzeba jeszcze więcej.

Trudno chyba o poważniejszy zarzut wobec ekipy rządzącej Polską i Warszawą. Przecież na tym się ona głównie skupiała. Jeżeli Donald Tusk i Hanna Gronkiewicz-Waltz nie poradzili sobie z własną autopromocją, którą się głównie zajmowali, to jak mogli radzić sobie z innymi sprawami? Inwestycje się spóźniają, psują i są zbyt drogie, szkolnictwo i służba zdrowia leżą odłogiem, tracimy wiarygodność finansową, dług rośnie, bezrobocie straszy, polityka zagraniczna jest serwilistyczna wobec Berlina, wschodnia Polska zapomniana przez państwo. Ale dbaniem o swój wizerunek ta władza naprawdę się zajmowała. Było to jej esencją. I nawet to schrzaniła?

Niestety, wszystko to do kupy nie tylko jest problemem tej władzy. Jak we fraszce Stanisława Barańczaka o kuchciku Franku, który spalił się przy gotowaniu, zakończonej smutnym wnioskiem: "Fakt już sam w sobie dość niemiły, w dodatku grzanki się spaliły". Te grzanki to my.