Informacja o tym przeszła u nas mało zauważona, bo mamy akurat protest dużych mediów i inne sprawy. A szkoda, bo temat jako żywo nas dotyczy. Otóż niemiecka organizacja ekologiczna Deutsche Umwelthilfe napisała na swoim portalu, że niemiecki minister finansów, oczywiście w „dokumencie nieformalnym”, proponował, że jego kraj zainwestuje miliard euro w terminale, które będą przyjmować skroplony amerykański gaz ziemny w zamian za to, że USA przymknie oko na nader nieekologiczną i niesolidarną w stosunku do reszty Unii Europejskiej rurę, za pomocą której Niemcy chcą robić gazowe deale z Putinem. Mówiąc krótko, o zgodę na Nordstream 2. Nie to, żeby niemieccy ekolodzy przejmowali się jakoś bezpieczeństwem czy losem Polski i Ukrainy, ale wychodząc z założenia, że i Nordstream i gazoporty sa niezgodne z unijną polityką klimatyczną niechcący stają się naszymi sojusznikami.
Ofertę od niemieckiego ministra dostać miał Donald Trump, no ale, że sprawy potoczyły się jak potoczyły, nadal leży ona na stole, tylko kto inny usiadł na krześle i będzie decydował. Prezydenci się zmieniają łapówki pozostają te same. Zmieniają się także decydenci, którzy niekoniecznie są prezydentami.
Znakomity amerykański dziennikarz Peter Schweitzer napisał właśnie książkę „Oblicza korupcji” poświęconą m.in. pani Kamali Harris, która uwzględniając wiek i formę Joe Bidena będzie zdaje się faktycznie władać USA. Sporo tam (w książce Schweitzera) faktycznie korupcji, a także seksu, który jest w końcu nieraz jej specyficzną formą. Myślę, że pan Olaf Scholz książkę powinien przeczytać. Wtedy zrozumie, że czasy się zmieniły i teraz, żeby przekonać panią Kamalę nie należy obiecywać gazoportów, tylko zapakować pieniądze w kopertę i dyskretnie dostarczyć. Do rozwiązania pozostaje tylko jedna kwestia – skąd wziąć taką wielką kopertę?