Za sprawą znanej do dziś bujdy na resorach o tym, że francuska królowa zaleciła głodnym ludziom „jeść ciastka, jeśli nie mają na chleb”, tę ostatnią ścięto. Pół wieku wcześniej jeden z naszych władców pod karą śmierci zabronił rozpowszechniania pogłosek, że „Żydzi robią macę z dzieci”. Wiedział, że efektem takich historyjek będzie mordowanie Żydów i chaos w państwie, co wykorzystają wrogowie. Bliżej naszych czasów pewna rozgłośnia radiowa w Rwandzie wymyślała rozmaite historyjki o tym, jacy to podli są przedstawiciele jednego z plemion. W efekcie zginęło milion osób.
Niestety takich zawodników, którzy chcą w chwili kryzysu rozwalić nasz kraj, wprowadzić wszystkich w stan paniki i nienawiści, nie brakuje i dziś. W mediach społecznościowych od kilku dni krąży „tajny plan rządu”. Wedle niego po Świętach Wielkanocnych mają zostać zmniejszone celowo ilości testów na koronawirusa, miliony Polaków mają się zarazić, co będzie pretekstem do wprowadzenia stanu wojennego, „takiego, jaki wprowadził Jaruzelski”.
Można doceniać te czy inne ruchy duetu Morawiecki – Szumowski, można być krytycznym. Za jedno można ich chwalić, za inne ganić. Ale powielanie takich bredni to celowe niszczenie państwa, to naprawdę próba narażenia nas wszystkich na dodatkowy stres i zarażenie. Nie wiem, kto to robi, a przynajmniej nie mam dowodów. Ale uwzględniając tempo, w jakim to i inne kłamstwa są rozpowszechniane, wiem że nie napisał tego jeden wariat, a ktoś wynajął do tego firmę, której zapłacił. Że nie pracowała nad tym jedna osoba, a więcej.
Nie wiem też, ile osób da się na te bzdury nabrać, ale uwzględniając, jak szybko się rozchodzą, niemało. W końcu ludzie siedzą w domach, media ich bombardują nieustannie epidemią, więc się nakręcają i wpadają w paranoję. Jakieś hieny chcą to wykorzystać. Stanu wojennego im nie życzę. Ale tego, żeby za celowe sianie paniki w momencie zagrożenia wzięła się za nich ABW, życzę im jak najbardziej. A od tej ostatniej nawet się tego – jako podatnik – domagam.