Wiktor Suworow

i

Autor: Artur Barbarowski

Wiktor Suworow: Polska musi być przygotowana na wszystko

2013-04-20 4:00

Jamał II i manewry na Białorusi. W co gra Władimir Putin?

"Super Express": - Władimir Putin zlecając Gazpromowi prace nad drugą nitką gazociągu jamalskiego nieopatrznie odwołał polskiego ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego. O to Kremlowi chodziło?

Wiktor Suworow: - Nie wiem, czy przewidział taką konsekwencję, ale na pewno jego propozycja nie była czystą zagrywką. Wszyscy musimy pamiętać, że to, co dzieje się w Moskwie, powinno być powodem do niepokoju.

- Co niepokojącego, pana zdaniem, jest w tym pomyśle?

- Akurat pomysł gazociągu przez Polskę to odpowiedź Kremla na gaz łupkowy. Tą propozycją mówi wam, Polakom: nie warto być niezależnym, gaz łupkowy kosztuje. Gaz dostaniecie od nas. Będzie taniej. A do tego zarobicie jeszcze na tranzycie. Proszę zwrócić uwagę, że jeszcze niedawno Rosjanie mieli inną taktykę - budowali gazociąg po dnie Bałtyku, żeby uniezależnić się od krajów tranzytowych. Dziś, kiedy Polska i inne kraje prowadzą badania nad wydobyciem gazu łupkowego, nagle pojawia się pomysł kolejnej rury przez wasz kraj. Ni stąd, ni zowąd Putin stał się dobrym wujkiem.

- Ten nowy gazociąg miałby umacniać monopol Gazpromu w Europie Środkowej?

- Oczywiście. Dziś niezależność Polski i Europy zależy od waszej niezależności energetycznej. Im mniej dostajecie surowców z Rosji, tym dla was lepiej.

- W tej decyzji Putina niektórzy widzą próbę przejęcia pełnej kontroli nad gazociągiem jamalskim. Budując nową nitkę, można by ominąć unijne prawo antymonopolowe na infrastrukturę tranzytową. Jak pan ocenia taką interpretację?

- Dużo w niej racji. Myślę, że przejmując pełną kontrolę nad gazociągiem przez Polskę, Putin miałby doskonałą okazję do zapewnienia sobie dowolności w przesyle gazu do Europy. Nie musiałby się liczyć ze zdaniem Polski i zapewniłby sobie dopływ gotówki do Rosji. To jednak wpłynęłoby na dalsze uzależnianie się Europy od dostaw rosyjskich surowców. A co może być gorszego od uzależnienia od człowieka, który chce być dożywotnim dyktatorem Rosji? Nic.

- Godząc się na propozycję Rosjan, uderzylibyśmy też w Ukrainę? Przez ten kraj płynie teraz gaz, który mógłby być równie dobrze transportowany przez Polskę. Wyłączyłoby to Ukrainę z roli kraju tranzytowego, co chroni jeszcze go przed ostrzejszymi wpływami Kremla.

- Pełna zgoda. Ten gazociąg przez Polskę byłby elementem zasady "dziel i rządź", którą tak lubi Putin i jego ekipa. Będzie tłumaczył, że ten gazociąg zaszkodzi jedynie Ukrainie, a dla Polski będą z niego same korzyści. Pamiętajmy jednak, że dwa konkurujące ze sobą gazociągi pozwolą rozgrywać i Ukrainę, i Polskę. Jeśli Ukraina podpadnie Kremlowi, rzuci jakiś ochłap z pańskiego stołu Polsce. Wy przeskrobiecie, Putin zostanie dobrym wujkiem dla Kijowa. Dlatego w interesie zarówno całego regionu, jak i całej Europy jest to, żeby rozbić rosyjski monopol na dostawy surowców.

- Wrócę jeszcze do zamieszania w Polsce w związku z propozycją Putina. Dwóch ministrów mówiło dwie różne rzeczy w tej sprawie, a premier był w ogóle zaskoczony, choć podległa polskiemu rządowi spółka podpisała nawet memorandum w sprawie budowy odnogi gazociągu jamalskiego. W tak ważnej kwestii możemy sobie pozwolić na taki chaos?

- Absolutnie nie. Trzeba cały czas trzymać rękę na pulsie. Tym bardziej że pomysły Putina, mniej lub bardziej groźne, pojawiają się co chwila bez żadnej zapowiedzi. Ba! Zaskakują nawet samych urzędników na Kremlu.

- Skąd ta spontaniczność?

- Trzeba mieć na uwadze, że Rosja znajduje się w głębokim kryzysie ekonomicznym. Pogłębiają go spadające ceny surowców. Np. cena baryłki ropy kilka dni temu spadła poniżej 100 dolarów. W każdej chwili cena może spaść jeszcze niżej, a to będzie katastrofa dla państwa Putina, w którym tyle pieniędzy jest rozkradanych przez aparat państwowy. Jeśli Europa znajdzie sobie inne źródła dostaw, będzie to koniec tego systemu. Dlatego Putin tak nerwowo próbuje proces rozkładu powstrzymać, podejmując gorączkowe decyzje. Pomysł gazociągu przez Polskę jest taką próbą wyjścia ze ślepej uliczki.

- I w tą ślepą uliczkę przy okazji Putin wpędził polski rząd.

- Poważni ludzie nie wpędzają w takie położenie swoich partnerów. A tak mamy kolejny dowód, że Putin to w żadnym razie poważny człowiek.

- Ale na poważnie robi z Białorusinami manewry, które mają symulować atak na Polskę. Powinniśmy z taką samą powagą się do nich odnosić? Czy, jak sugerują niektórzy z polskiej ekipy rządowej, potraktować te manewry jako coś normalnego i w żadnym razie nam niezagrażającego?

- Najgorsze, co można zrobić w polityce, to nie docenić przeciwnika i uważać, że wcale nie jest taki straszny, jak go malują. Spójrzmy na Rosję, która kilka lat temu doprowadziła do wojny z Gruzją. Kto przed 2008 rokiem mógł pomyśleć, że zdecyduje się najechać tę kaukaską republikę? Nie było w tym ataku żadnej logiki. A czemu do niej doszło?

- Czemu?

- Ponieważ Rosja zmaga się ze strasznymi problemami wewnętrznymi. Kiedy brakuje pomysłów na ich rozwiązanie, problemy te przenoszone są na zewnątrz, aby odciągnąć od nich uwagę zwykłych Rosjan. Jak każdy reżim dyktatorski, Rosja szuka sobie wrogów. A kogo można sobie znaleźć jako wroga? Raczej nie Chiny, bo za silne. Kazachstan - zbyt strategiczny partner dla Rosji. Tak samo jak Finlandia.

- Ukraina?

- Jesteśmy sobie tak bliskimi narodami, że zaraz po wybuchu wojny usiedlibyśmy do wódki i konflikt skończyłby się, zanim na dobre by się jeszcze zaczął.

- Pozostaje więc...

- ...Gruzja albo Polska. Tym bardziej że mamy do czynienia z rannym zwierzem, czyli Rosją. A ranny zwierz jest nieprzewidywalny. Do tego jest nie mniej nieprzewidywalny Aleksander Łukaszenka, z którym Putin robi manewry. Ten sam Aleksander Łukaszenka, który mówił, że niedługo będziemy jedli prawdziwe ludzkie jajka (śmiech). Po takim człowieku można spodziewać się wszystkiego. A jeszcze gorzej, kiedy patrzę na syna Łukaszenki, Kolę. Ten mały chłopiec w mundurze, ganiający ze złotym pistoletem, sprawia, że zaczynam się bać o całą Europę. Kto wie, co z niego wyrośnie.

- Nowy Kaligula?

- (śmiech) Też nasuwa mi się takie skojarzenie. Jak pamiętamy z historii, ten rozpieszczony bachor, kiedy został rzymskim cesarzem, wszczynał bezsensowne konflikty, uważając, że jako bóg może wszystko. To samo może stać się z tym młodym człowiekiem. Z wariatami trzeba więc ostrożnie. Politycy z Mińska i Moskwy rozumieją bowiem tylko argumenty siły. Dlatego, kiedy ktoś robi nieprzyjacielski gest - jak Białoruś i Rosja z manewrami - trzeba odpowiedzieć tym samym i być gotowym na wszystko.

Wiktor Suworow

Pisarz pochodzenia ukraińsko-rosyjskiego. Były oficer GRU