"Super Express": - Trybunał Konstytucyjny orzekł zgodność z konstytucją artykułu kodeksu karnego przewidującego trzy lata więzienia za zniewagę głowy państwa. Sędziowie mówili o doniosłym charakterze urzędu prezydenta i szczególnym szacunku i czci, która mu się należy. Egzekwowanie tego za pomocą kary pozbawienia wolności to dobra droga?
Wiesław Johann: - W tradycji europejskiej, w tym tradycji polskiego prawa karnego ochrona głowy państwa, w przypadku naszego kraju prezydenta, jest przewidziana. Oczywiste jest, że prawo karne, określając jakiś czyn jako przestępstwo, musi wprowadzić sankcje.
- Ale trzy lata więzienia nie są przesadą?
- Sąd musi odpowiedzieć na pytanie, czy faktycznie doszło do zniewagi i czy była ona umyślna. Jeżeli tak, mamy do czynienia z przestępstwem. Musi też zbadać, czy nosi ono znamiona czynu szkodliwego społecznie, jeśli nie może odstąpić od wymierzenia kary. Od oceny sądu zależy więc, jaka kara spotka oskarżonego. Zgodnie z kodeksem karnym musi być ona proporcjonalna do popełnionego czynu.
Przeczytaj koniecznie: Trybunał Konstytucyjny: Kara więzienia za ZNIEWAŻENIE PREZYDENTA zgodna z konstytucją
- Wszystko to, niestety, sprowadza się do uznaniowości. Jedni zostaną skazani, inni nie. Nie zagraża to demokratycznym standardom?
- Cóż, na tym polega wymiar sprawiedliwości. Proszę pamiętać, że sądy są niezależne, a sędziowie niezawiśli. Nie jest zresztą tak, że wyrok zapada i koniec. Polski system prawny charakteryzuje instancyjność. Istnieje więc możliwość kontroli i weryfikacji wyroków.
- Brakuje jednak jasnej definicji, czym jest zniewaga. Dowolność interpretacji pozostaje.
- Mamy jednak określone kryteria, a orzecznictwo w sprawach o zniewagę jest niezwykle bogate i sędziowie mogą się do niego odnieść. Chodzi o wyroki Sądu Najwyższego czy Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Przechodzimy więc na grunt nie tyle przepisu prawa, ale doświadczenia oraz rzetelnego i niezawisłego podejścia sędziego, który będzie rozpatrywał daną sprawę.
- Na Białorusi przepis o obrazie głowy państwa jest wykorzystywany do prześladowania opozycji. Nie boi się pan, że pewnego dnia również w Polsce będziemy mieli swojego Łukaszenkę, który będzie chciał tak, a nie inaczej wykorzystać ten zapis kodeksu karnego?
- Jak mawiał radziecki prokurator Andriej Wyszyński: "Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie". Jeśli nie byłoby zapisu o zniewadze prezydenta, gwarantuję, że znalazłby się inny. W polskim prawie mamy np. paragraf o znieważaniu funkcjonariuszy państwowych. On też może być nieopatrznie wykorzystywany wbrew intencjom ustawodawcy. Wszystko zależy więc od tego, jak prawo jest stosowane. Rozumieć prawo i stosować je zgodnie z jego duchem. Ot, i cała filozofia.
- Wrócę jednak do przewidywanej przez kodeks karny kary więzienia. W przypadku zniewagi nie wystarczyłaby kara grzywny?
- Nie, i to z bardzo prostego powodu. Ten przepis musi być tak restrykcyjny, żeby chronił głowę państwa, a jednocześnie majestat Rzeczpospolitej. Prezydent jest najwyższym przedstawicielem Polski i słowa zniewagi kierowane są nie tylko pod adresem konkretnej osoby, ale także całego państwa.
- Inna sprawa, że przepis ten może narażać prezydenta na śmieszność albo oskarżenia o totalitarne zapędy. Sprawa portalu antykomor.pl to tylko jeden z przykładów.
- To jedynie kwestia nadgorliwości organów ścigania i na tym polega całe nieszczęście. Dlatego prokurator generalny i minister sprawiedliwości muszą walczyć z głupotą swoich podwładnych.
Wiesław Johann
Były sędzia Trybunału Konstytucyjnego