Sławomir Mentzen był jedną z osób, obok na przykład Krzysztofa Bosaka, podpisał Akt Konfederacji Gietrzwałdzkiej. Mowa w nim o imperatywie obrony wiary, ziemi ojców, kultury i dziedzictwa narodowego oraz rodziny czy życia. Jeden z widzów „Wieczornego Expressu” zadzwonił do studia i zapytał o to polityka.
- Na ile planujecie wprowadzić zapisy tego aktu po przejęciu rządu? Bo jest to rzecz, która myślę, że nie tylko mnie, ale bardzo wielu osobom się nie podoba. Zawsze jak jest pytanie o to jest ucieczka do innych tematów – zapytał pan Krzysztof z Wrocławia.
Lider Konfederacji postanowił otwarcie bronić swoich poglądów i wiary.
- Przyznawałem za każdym razem, że jestem katolikiem. Co tydzień chodzę do kościoła. Czy z tego, ze chodzę do kościoła i wierzę w Boga, wynika, że będę w zły sposób obniżał i upraszczał podatki? Że w zły sposób będziemy odpolityczniać Spółki Skarbu Państwa, wyrzucać stamtąd PiS-owców? – odparł Sławomir Mentzen.
Dopytywany przez widza o rozdział państwa i Kościoła, odparł bez wahania.
- Uważam, że obecne związki państwa z Kościołem szkodzą zarówna państwu, jak i Kościołowi. Uważam, że to, że PiS próbuje cynicznie wykorzystać Kościół, szkodzi Kościołowi i naszemu państwu. Mnie się to nie podoba. Uważam, że tych związków powinno być dużo mniej – mówił polityk w rozmowie z Kamilem Szewczykiem.
Dodał także zdanie, które wielu może zaskoczyć. Jak się okazuje, mimo że Sławomir Mentzen jest praktykującym katolikiem, ma pewne zastrzeżenia.
- Bardzo krytykuję współczesny Kościół w wielu aspektach, bo bardzo nie podoba mi się to, co robi. Natomiast nigdy nie będę twierdził, że nie jestem katolikiem – skwitował.