„SUPER EXPRESS”: – Czy zdążycie z rekonstrukcją rządu przed zaprzysiężeniem Karola Nawrockiego?
Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz: – Jak najbardziej. Myślę, że ważne jest, by tutaj każdy szczegół był dopracowany, ale najważniejsze jest to, by ten kształt, nie tylko personalny, ale przede wszystkim strukturalny rządu, był jak najbardziej efektywny. Połączenie różnych merytorycznych zadań, które są rozproszone po kilku resortach, uporządkowanie tego rozgardiaszu, który zastaliśmy i który w części się udało na pierwszym etapie uporządkować. Teraz przed nami drugi etap i zbudowanie takiej struktury, która będzie najbardziej efektywna.
– Czyli już wszystko dopięte jest na ostatni guzik i to koniec rozmów? Czy jeszcze się jakieś odbędą?
– Finał jeszcze przed nami, ale wszystko jest na dobrej drodze. Rekonstrukcja odbędzie się w drugiej połowie tego tygodnia.
– Jak ta rekonstrukcja wpłynie na PSL? Czy utrzymacie swój stan posiadania, zyskacie, a może coś stracicie?
– Tu nie chodzi o zyski i straty naszej partii. Tylko o to, abyśmy mieli dobrą, efektywną strukturę rządu... Tych obszarów do aktywności, do działania jest bardzo wiele. Najważniejsze, byśmy mieli w rządzie drużynę, która gra do jednej bramki! Nie zawsze tak jest, dlatego musimy grać zespołowo. Inaczej przegramy i wygra PiS z Konfederacją. Niezależnie, jakie będą ministerstwa czy ministrowie, musimy pokazywać naszą sprawczość i przygotowanie, a przede wszystkim jedność. Jeśli nie będzie takiego poczucia „wszyscy za jednego", że sukces rządu to także sukces każdej partii, to nie będzie dobrej, sprawczej ekipy. Każdy musi mieć pozycję, na której dobrze się czuje i wnosi zysk dla całej drużyny.
– Nasuwają się tu skojarzenia ze światem piłkarskim... Zdaje się, że niektórzy koalicjanci odbierają sobie nawzajem piłeczkę, zamiast ją podawać.
– Celem nie jest bycie najbardziej efektownym piłkarzem na boisku. Bo jak przegrywa drużyna, to nawet ten, który się najbardziej napracował, nie zyskuje w finale. A chodzi o to, by finał był pozytywny, a więc zwycięstwo w kolejnych wyborach. Musimy stworzyć efektywną drużynę, która podaje sobie piłki i robi to skutecznie.
– Czy marszałek Szymon Hołownia dobrze zrobił, że w apogeum rozmów o rekonstrukcji i przeciągających się zmianach w rządzie, wybrał się na urlop?
– Wydaje mi się, że kilka dni złapania oddechu i dystansu do tego wszystkiego, również po bardzo ciężkim czasie kampanii wyborczej dla Szymona Hołowni, na pewno nie zaburzy procesu rekonstrukcji, a chwila odpoczynku z rodziną, zawsze dobrze robi.
– Minister sprawiedliwości Adam Bodnar w specjalnym liście do marszałka Hołowni informował go o „nieprawidłowościach i wątpliwościach prawnych", które wystąpiły podczas rozpatrywania protestów wyborczych i stwierdzenia ważności wyborów prezydenckich. Czy nie odczytywał pan tego listu jako pewnej sugestii Adama Bodnara w stronę Szymona Hołowni, co do przesunięcia Zgromadzenia Narodowego i zaprzysiężenia Karola Nawrockiego?
– Nie traktowałbym tego jako jakiejś sugestii w tej sprawie. Zgromadzenie Narodowe jest zwołane, odbędzie się 6 sierpnia i tego dnia Karol Nawrocki będzie zaprzysiężony. Nic tu się nie zmienia. I nie taka była intencja tego listu, nie była to jakaś forma presji czy wywierania nacisku na marszałka Hołownię. Nie może być po prostu zmiany terminu zaprzysiężenia. To jest konstytucyjny termin i będzie on dochowany.
– A czy Szymon Hołownia powinien zostać wicepremierem i wejść do rządu np. w listopadzie, kiedy zakończy piastować urząd marszałka Sejmu? Mielibyśmy wtedy trzech wicepremierów.
– Byłoby to bardzo dobre rozwiązanie i jest to jak najbardziej możliwe. Na pewno byłoby to z dużą korzyścią dla całej koalicji rządzącej, jeśli Szymon Hołownia wszedłby do rządu i został wicepremierem. Będę go zachęcał do tego.
– Jak pan komentuje niedawne słowa europosła Grzegorza Brauna, który zakwestionował Holokaust w czasie II wojny światowej?
– Ohydne, cyniczne i haniebne. Bo Holokaust to jedno z najbardziej tragicznych doświadczeń w historii ludzkości - zagłada milionów istnień ludzkich z rąk Niemców. To ohydne, że Braun może tak pluć na pamięć ofiar, ich rodzin. Braun jest inteligentną osobą, zna historię bardzo dobrze. Wie, jakie są fakty i dowody, a pomimo to kłamie i bredzi. Robi to cynicznie, by zyskać zainteresowanie i poklask, obudzić bardzo złe emocje. Jego słowa są także haniebne, bo będąc od lat zaangażowanym w politykę, doskonale zdaje sobie sprawę jak tego typu zachowania dzielą i niszczą wspólnotę narodową. Braun niszczy też obraz Polski na świecie. Z tych trzech powodów inaczej się tych słów i tych jego bredni nie da skomentować.
– Jakie są plany MON na najbliższe tygodnie i miesiące?
– Po pierwsze bardzo duże ćwiczenia dywizyjne, które zarządziłem na wrzesień tego roku. 18. Dywizja przeprowadzi jedne z największych ćwiczeń dywizyjnych „Żelazny Obrońca”. I do tego się bardzo intensywnie przygotowujemy. To będą też ćwiczenia międzynarodowe, zaprosiliśmy do nich naszych sojuszników. Druga rzecz to sprawa ochrony granic i wsparcie dla Straży Granicznej. I już nie tylko na granicy z Białorusią, ale także z Niemcami i Litwą. Trzecia kwestia to trwający proces transformacji polskiej armii, zakupy i wdrażanie nowego sprzętu, podpisywanie nowych umów.
– Skoro jesteśmy przy tym temacie, planowana jest modernizacja polskich sił morskich. Na jakim etapie stoją obecnie konsultacje zakupu nowoczesnych okrętów podwodnych dla Marynarki Wojennej?
– Jeśli chodzi o zakup okrętów podwodnych dla polskiej armii, czyli „program Orka”, od trzydziestu lat nikt nie był w stanie tego zrealizować. Obecnie jesteśmy w trakcie tego procesu, realizujemy go i dowieziemy do końca. Tutaj jest dużo pracy i dużo działań, byśmy mogli w tym roku sfinalizować i podpisać umowę w zakresie tych zdolności. To co również jest priorytetem, to umocnienie naszej pozycji w NATO i działanie na rzecz bezpiecznego Bałtyku, które jest związane z agresywną polityką Federacji Rosyjskiej. To akty dywersji, sabotażu, zakłócenia GPS-ów. Przygotowujemy także powszechny pakiet szkoleń obronnych związanych z bezpieczeństwem Polski zarówno dla tych, którzy chcą być w wojsku, jak i tych, którzy nie będą szli ani nie będą powołani, po to, aby mieli lepsze przygotowanie. Pracujemy też obecnie nad rozwojem wojsk dronowych i powołaniem wojsk medycznych. Nasi poprzednicy z PiS bardzo słabo dbali o aspekt wojsk dronowych i musimy tu bardzo dużo nadrobić. Brakuje również wojsk medycznych. Musimy zbudować prawdziwą wojskową służbę zdrowia, prawdziwe wojska medyczne, bo one są bardzo potrzebne.
– Z relacji „Onetu" wynika, że w polskim wojsku huczy po tym, jak brat ministra Adama Bodnara oraz syn pańskiego doradcy, gen. Mieczysława Bieńka, dostali awanse generalskie od prezydenta Andrzeja Dudy. Jak pan się do tego odniesie?
– Płk Piotr Bieniek to jest bardzo dobry żołnierz, wzorowo oceniany przez swoich przełożonych za mojej kadencji i za kadencji moich poprzedników. Brał udział w misjach zagranicznych w Iraku, Afganistanie. Ostatnie pięć lat spędził w jednym z korpusów NATO. Trudno znaleźć oficera z takim dorobkiem. Ma doświadczenie, przeszedł wszystkie szczeble wojskowej kariery zawodowej. Popełnił też błędy, za które musiał zapłacić i odpokutować. To dobrze przygotowany żołnierz do pełnienia swojej funkcji i doceniali go także moi poprzednicy. A jeśli chodzi o gen. Mirosława Bodnara, to też ma ogromne doświadczenie. Ukończył kurs generalski osiem lat temu i dopiero rok temu dostał awans. Jest świetnie przygotowanym oficerem. To, że ktoś ma brata, siostrę, wujka, stryjka, nie może powodować tego, że odbieramy komuś prawo do awansu, na który bardzo długo czekał. Może moi poprzednicy z uwagi na nazwisko, przez osiem lat po ukończeniu kursu generalskiego przez pana Mirosława Bodnara, nie wystosowali do prezydenta RP Andrzeja Dudy wniosku o mianowanie go na ten stopień. Kompletnie nietrafione są te publikacje „Onetu" i zupełnie nieprawdziwe.