
i
Pomysł zrodził się w połowie sierpnia. Wtedy to, do ministerstwa gospodarki napisał jeden z polskich przedsiębiorców. I zaproponował w związku z rosyjskim embargiem na owoce "wykorzystanie nadmiaru jabłek poprzez ich zakup i nieodpłatne przekazywanie pracownikom w celu spozycia w ramach drugiego śniadania jako posiłek regeneracyjny".
Okazuje się bowiem, że w świetle przepisów dodatkowe świadczenia dla pracowników takie jak jabłka są przychodem podlegającym opodatkowaniu. Od fundowanych pracownikom przez pracodawców jabłek trzeba odprowadzić podatek.
ZOBACZ: Polacy jedzą jabłka, Belgowie - gruszki. Na złość Putinowi
Jakie jest więc wyjście z sytuacji? Według wicepremiera Janusza Piechocińskiego, należałoby wprowadzić zmiany w ustawie o podatku dochodowym poprzez umożliwienie zaliczenia wydatków na jabłka do kosztów podatkowych z jednoczesnym zwolnieniem z obowiązku uwzględnienia wartości nieodplatnego świadczenia w naturze jako przychodu pracownika ze stosunku pracy.
Lider PSL napisał w tej sprawie list do resortu finansów. Na razie minister finansów Mateusz Szczurek nie odpowiedział. A co Wy sądzicie o pomyśle wicepremiera? Skomentujcie!