Do tych zarzutów odniósł się wiceminister. Jak twierdzi: - Zapewniam, że podczas spotkania nie były używane żadne wulgarne słowa. Nikomu nie ubliżyłem. Sformułowania nie są cytatami, ale subiektywnym przekazem. Na pytanie, czy padły słowa o śmieciarzu Kapica odpowiedział: - Jeden z uczestników spotkania stwierdził, że zarabia tak mało, iż więcej otrzymałby w służbach oczyszczania. Odpowiedziałem, że każdy wybiera indywidualną drogę zawodową. Jak odnosi się do swoich słów o kwalifikacjach potrzebnych do pracy np. w Urzędzie Skarbowym? Kapica widzi to tak: - Wyjaśniłem, że pracownicy mają wysokie aspiracje finansowe wynikające z wykształcenia, ale nie możemy ich spełnić, bo wykonują proste czynności rachunkowe. Na koniec poinformował, że choć nie powiedział aboslutnie nic złego, to i jak przeprosił urzędników: - Na koniec wszystkich przeprosiłem za niespełnione oczekiwania, emocjonalne spotkanie i bezpośredniość przekazu.
Urzędniczki, które poinformowały ,,Gazetę Wyborczą" o sprawie przeczą jednak tej wersji wydarzeń. Ponadto sytuację potwierdziła również Teresa Raczyńska-Wiśniewska czyli szefowa Federacji, która o sprawie zamierza poinformować w osobnym piśmie premier Ewę Kopacz. Słowa Kapicy znajdują się podobnież w protokole z tego spotkania. Jak jednak gorzko ocenia jedna z informatorek: - Potraktował nas skandalicznie, ale i tak wielu mu przyklaśnie: "Nareszcie ktoś im pokazał!".
Zobacz także: Resort finansów zapewnia: Jacek Kapica płaci za służbowe auto z własnej kieszeni!