Jacek Żakowski: Od trzech miesięcy prezes PiS nikogo grubo nie obraził

2010-07-02 12:01

Przemiana Jarosława Kaczyńskiego oraz jego partii jest heroiczna i imponująca. Wierzę też, że jest szczera. Od blisko trzech miesięcy prezes PiS nikogo specjalnie nie obraził, nikogo grubo nie pomówił, nikomu niczego poważnego nie insynuował i nikomu nie pozwolił się publicznie wyprowadzić z równowagi.

Co więcej, wydaje mi się, że od trzech miesięcy Jarosław Kaczyński nie złamał danego publicznie słowa i nie zrobił czegoś dokładnie odwrotnego, niż mówił. To naprawdę jest coś. Taka przemiana powinna być szczodrze nagrodzona przez nas, czyli obywateli.

Agresywnie i brutalnie uprawiana polityka jest potężnym nałogiem, którego prezes i jego partyjni koledzy już kilka razy próbowali się pozbyć. Ale nigdy dotychczas tak długo nie wytrzymali. Trudno ich za to winić. Ktokolwiek próbował się pozbyć jakiegoś nałogu, wie, jakie to trudne. Sam kilka razy próbowałem się pozbyć zgubnego nikotynowego nałogu. I zawsze nałóg okazywał się niestety silniejszy. Zwykle poddawałem się po paru dniach. Ale raz się zaparłem i przez trzy miesiące dzień po dniu ograniczałem palenie. Rodzina była ze mnie dumna. I ja z siebie też. Doszedłem do czterech papierosów dziennie. Aż przyszedł kolega z butelką whisky oraz pudełkiem cygar. Wydawało mi się, że skoro od trzech miesięcy kontroluję palenie, to zmiana już się we mnie dokonała i parę nocnych cygar nie będzie miało znaczenia. Następnego dnia rano znów paliłem jak zawsze.

To nauczyło mnie, że zmiany zachodzące w ludziach mogą być sensownie oceniane dopiero po dłuższym czasie. Niektórzy skutecznie rzucają palenie lub picie. Inni podejmują próby niezliczone, czyli nieskuteczne. Podobnie jest w polityce. Peerelowski partyjny aparatczyk Aleksander Kwaśniewski okazał się najlepszym prezydentem liberalno-demokratycznej Polski. Inny komunistyczny aparatczyk - Marek Król - w wolnej Polsce stał się piewcą polityki kapitalistycznego ultrarynkowego autorytaryzmu. Leszek Balcerowicz - w PRL partyjny kolega Kwaśniewskiego i Króla - okazał się wielkim promotorem najbardziej antysocjalnej wersji neoliberalizmu.

Nie ma powodu uważać, że ludzie nie mogą się zmienić. Nawet w bardzo radykalny sposób. Nie ma też powodu uważać, że ktokolwiek nie może zmienić się na lepsze. Ale by się przekonać, jaką wartość ma zmiana, niestety potrzeba czasu. I to raczej lat niż miesięcy.

Kibicując przemianie prezesa PiS i trzymając kciuki, by mu się udała, nie mogę jeszcze oddać mu mojego głosu. Przedwcześnie wręczone cygara mogą zaszkodzić terapii. Jeśli prezes i jego partyjni koledzy wytrzymają, jako wyborca będę mógł ich swoim głosem nagrodzić jesienią w wyborach samorządowych lub za rok w wyborach parlamentarnych.