Od ponad tygodnia trwają zmiany w mediach publicznych. Wszystko zaczęło się od przyjęcia uchwały Sejmu ws. przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz Polskiej Agencji Prasowej. Doszło do błyskawicznej zmiany w zarządach mediów, powołani zostali nowi prezesi. Te rozwiązania nie spodobały się politykom PiS, którzy od razu podjęli decyzje o wsparciu mediów publicznych i ruszyli do siedziby spółek, by w systemie dyżurowym być na miejscu. Wszystko to było organizowane w ramach kontroli poselskich. Spędzili tak nawet święta. W czwartek 28.12 poseł Przemysław Czarnek przekazał jednak w rozmowie z radiem Wnet, że jeśli chodzi o Polską Agencję Prasową, to zdecydowano o zakończeniu działań: - Dziś o 6 rano, będąc wspólnie na dyżurze, przed 8.00 skontaktowaliśmy się z władzami klubu, uznaliśmy, że w nowej sytuacji, czyli fikcyjnym stanie likwidacji, dalsze przebywanie w budynku PAP nie miało większego sensu - przekazał były minister.
Posłowie PiS spotkali się też Markiem Błońskim, który został wyznaczony na likwidatora PAP. - Spotkanie było długie i konkretne. Pan likwidator odpowiedział na wszystkie pytania, jakie zadaliśmy. Jaki z tego wynika obraz? Że ten stan likwidacji jest nadużyciem prawa ze strony pana ministra Sienkiewicza. Pan likwidator zapewnił, że nie ma żadnych problemów finansowych. Więc postawa, że PAP trzeba postawić w stan likwidacji jest całkowicie wykluczone.