Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny Tomasz Walczak

Walczak: Tu i Balcerowicz nie pomoże

2017-04-26 7:00

Do niedawna ostatnia nadzieja liberałów, dziś powoli gasnąca partia: Nowoczesna zaczyna szurać po granicy progu wyborczego i wkrótce może się okazać, że po następnych wyborach parlamentarnych może zniknąć ze sceny politycznej. Z odsieczą dla niej postanowił więc ruszyć jej ojciec chrzestny, prof. Leszek Balcerowicz, który uznał, że nie tylko ugrupowanie Ryszarda Petru walczy o sprawy, o które on też by walczył, ale ma wręcz najlepszą spośród partii opozycyjnych ofertę. Zachęcony przez pana profesora, zajrzałem więc do programu Nowoczesnej (tak, tak, istnieje coś takiego), by przekonać się, czy faktycznie Ryszard Petru i spółka zbudują nam najlepszy z możliwych światów.

Oczywiście obiecują wiele: dobrobyt, wolność, równość szans. Brzmi cudownie. Wgryzając się jednak w konkretne propozycje, które miałyby nam to zagwarantować, odkryłem, że już tak cudownie nie jest. Nowoczesna wierzy w starą bajkę neoliberałów, że jak damy wolną rękę przedsiębiorcom, to wszystko będzie fantastycznie. Doświadczenie ostatnich 27 lat, kiedy to przedsiębiorców w dużej mierze puszczono samopas, pokazuje, że tak nie jest - uśmieciowienie rynku pracy, niskie pensje, nierespektowanie Kodeksu pracy, unikanie podatków to tylko niektóre patologie, jakie "wolność gospodarcza" pielęgnowała.

Czytam też, że Nowoczesna chce obniżyć i tak już niskie (dla co majętniejszych) podatki, a docelowo wprowadzić podatek liniowy, wierząc, że to wraz z rozwojem gospodarczym napełni budżet państwa. Jako ekonomista Ryszard Petru powinien wiedzieć, że nigdzie tak to nie działa. Na przykład w Bułgarii od 2008 obowiązuje podatek liniowy, ale jakoś biedy i wykluczenia to nie zlikwidowało - Bułgarzy to wciąż jeden z dwóch najbiedniejszych narodów Unii Europejskiej.

Obniżając zresztą podatki, państwo pozbywa się ogromnego dochodu, który mogłoby przeznaczyć na rozwój usług publicznych - edukacji czy służby zdrowia. A jak czytamy w programie Nowoczesnej, chce ona zlikwidować kolejki do lekarzy, poprawić poziom edukacji czy każdemu dziecku zapewnić miejsce w żłobkach i przedszkolach publicznych. Co więcej, partia Petru chce utrzymać program 500 plus. To zacne cele, ale niezwykle kosztowne, a przecież z pustego i Salomon nie naleje.

Nowoczesna chwali się, że unika taniego populizmu i proponuje odpowiedzialny program polityczny. Ale czym, jeśli nie tanim populizmem, jest mówienie, że wszystkim damy, a nikomu nie zabierzemy? Bo przecież do tego sprowadza się połączenie skrajnie liberalnej polityki gospodarczej z kosztownym państwem dobrobytu.

Zobacz także: Ryszard Czarnecki: Macron może przyspieszyć rozpad Unii Europejskiej