Platforma, która w tym samym sondażu zyskała 3 pkt proc., uważa, że to zasługa efektu Budki. Zdaniem polityków tej partii to zmiana przywództwa na młodego, sympatycznego i energetycznego byłego ministra sprawiedliwości miała przynieść tej partii natychmiastowe zyski. Budka jednak już od dawna jest twarzą PO, trudno więc uznać, że zadziałał tu jakikolwiek efekt świeżości.
Przyczyn sondażowej dynamiki należałoby szukać jednak w efekcie Ziobry. Równie jak Budka młody, na swój nieortodoksyjny sposób sympatyczny i niewątpliwie pełen energii minister sprawiedliwości ma tu zdecydowanie więcej zasług. Po wielu kampanijnych miesiącach taktycznego bycia w cieniu znów gra pierwsze skrzypce, przewodząc kolejnej fali rewolucyjnego wzmożenia PiS. Chaos i zniszczenie, które sieje wraz ze swoją wierną kompaniją, znów rozkołysały polską politykę zgodnie z mottem pisowskich radykałów „słychać wycie, znakomicie”.
Zadziwia tylko, że ma na to przyzwolenie kierownictwa partii. Ta bowiem ma do dyspozycji wewnętrzne badania, które wyraźnie mówią, że społeczeństwo zmęczone jest permanentnym nastrojem rewolucji, nie chce zwarcia, tylko legendarnej ciepłej wody w kranie, i oczekuje, że rząd zajmie się poprawą jakości życia. Wielu polityków PiS ma być zadziwionych, że wobec takich oczekiwań społecznych zdecydowano się uruchomić niszczycielski protokół „Zbigniew”. Nawet jeśli miało to na celu obronę przed ucieczką prawicowego elektoratu pod skrzydła radykałów z Konfederacji, to wyraźnie operacja ta wymyka się spod kontroli. PiS zachowuje się, jakby jutra miało nie być, ale na horyzoncie są już wybory prezydenckie. Oddanie inicjatywy Ziobrze i przyzwolenie, by Andrzej Duda był bardziej ziobrowy niż oryginał, to prosta droga do politycznej katastrofy. I za chwilę może być już za późno, by jej uniknąć.