Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Grzybowski Tomasz Walczak

Walczak o Banasiu: Jaka piękna katastrofa

2019-11-30 7:00

Historia afery wokół szef NIK Mariana Banasia wygląda jak podręcznikowy przykład globalnej katastrofy politycznej. Zarówno w wymiarze państwowym, jak i partyjnym. Wydaje się, że wszystko, co mogło pójść nie tak, poszło nie tak. I to na własne życzenie PiS.

Nikt z PiS już nie udaje, że Banaś to kryształowy człowiek, a zamieszanie wokół jego majątku i niejasnych powiązań towarzysko-biznesowych to nagonka mafii vatowskich, które mszczą się na niezłomnym szeryfie. Choć przez ostatnie miesiące nasłuchaliśmy się peanów na cześć szefa NIK i byliśmy świadkami niejednej desperackiej obrony jego osoby.

Nikt by nie musiał robić z siebie głupka, PiS nie musiałoby się zastanawiać, co z tym fantem zrobić, gdyby nie grzech pierworodny – niewystarczające prześwietlenie Banasia, gdy ten powoływany był na najwyższe państwowe stanowiska. Jakim cudem nikt nie zauważył tego, co ustalili dziennikarze TVN? A jeśli zauważył, to czemu nikt na to wszystko nie zareagował? Czemu uparcie wysuwano go na kolejne stanowiska? Czemu zrobiono z niego szefa NIK? Przecież takie rzeczy dzieją się tylko w państwie teoretycznym zbudowanym z paździerza. I jak widać paździerz trzyma się u nas dobrze.

Jakim też cudem szefa konstytucyjnego organu państwa na dywanik wzywa i nakłania do dymisji prezes partii, który nie ma żadnego oficjalnego mandatu do sprawowania władzy w Polsce? Wiemy, że Jarosław Kaczyński lubi działać „bez żadnego trybu”, ale takie praktyki są charakterystyczne dla republik bananowych, a nie normalnych demokracji. Bo co to za kraj, w którym ostatnią instancją jest de facto szeregowy poseł, a nie sprawne procedury, które powinny w zarodku tę sprawę zdusić?

Wreszcie katastrofą jest całe to uniżenie, z jakim PiS próbował się Banasia pozbyć. Samo upublicznienie informacji, że Kaczyński i Kamiński spotkali się z nim, żeby wybić mu z głowy rumakowanie, pokazuje słabość PiS i jej szefa. Gdyby bowiem miał posłuch, usłyszelibyśmy tylko komunikat, że Banaś ze względów osobistych odszedł z zajmowanej funkcji. A tak, zobaczyliśmy histeryczną reakcję formacji, która otwarcie przyznaje się, że nie ma na Banasia żadnego wpływu.

Naprawdę, gorzej już być chyba nie mogło. Ciekawe tylko, jak dużą cenę polityczną zapłaci za to wszystko PiS.

Jakiej Polski chce lewica? Obejrzyj wywiad z posłem Maciejem Gdulą w programie "Twarzą w Twarz"