Warto to wszystko przypomnieć przy okazji upublicznienia ekspertyz dotyczących odnalezionej w domu Czesława Kiszczaka teczki TW Bo- lka. Potwierdzono w niej, że był nim Lech Wałęsa. Dla jednych będzie to dowód, że pierwszy przywódca Solidarności to największy szwarccharakter najnowszych dziejów Polski, dla innych dowód na parszywe manipulacje PiS, który chce wygumkować Wałęsę z historii naszego kraju. Ani jedni, ani drudzy nie chcą przyjąć do wiadomości, że Wałęsa jest postacią pełną sprzeczności. W jego biografii równie wiele jest małości, jak i wielkości. Obok irytującego egoizmu i przekonania o własnej wyjątkowości, mamy charyzmę człowieka, za którym szły miliony Polaków. Obok tchórzostwa, mamy i bohaterstwo.
Niewątpliwy fakt współpracy z SB ani nie czyni z niego skończonego szubrawcy, który odpowiada za całe zło tego świata, ani nie powinien być zupełnie ignorowany. Najważniejszym elementem biografii Wałęsy jest jego przywództwo w Solidarności i jego niezłomność w tamtych czasach. Z donoszenia na kolegów ze stoczni w latach 70. nie da się ot tak po prostu uznać, że w następnej dekadzie był marionetką w rękach służb, które grały na rozmontowanie Solidarności i społecznego buntu, który reprezentowała.
Z Wałęsy nie da się także zrobić na wskroś kryształowej postaci, co próbują uczynić jego niestrudzeni obrońcy. Już samo to, jak traktował swoich przeciwników z Solidarności, takich jak Anna Walentynowicz czy Andrzej Gwiazda, jak próbował ich zniszczyć i umniejszyć ich rolę w tym wielkim społecznym ruchu czy wreszcie to, jak przez lata kręcił na temat swojej agenturalnej przeszłości, pokazuje marność jego charakteru. Czy to odbiera mu zasługi za jego rolę w latach 80.? Absolutnie nie. Heroizmu z tego czasu nikt mu nie odbierze.
To wszystko pokazuje jednak, z jak skomplikowaną postacią mamy do czynienia, jak potrafią układać się ludzkie losy i jak historia potrafi z kapusia zrobić męża stanu, a potem odebrać mu rozum, kiedy wynosi go na polityczne wyżyny. Od zera do bohatera i z powrotem - tak najkrócej można streścić życiową drogę Wałęsy. Drogę tak krętą i wyboistą jak historia Polski. A przez to dużo bardziej fascynującą, niż chcą nam dziś przedstawić zatwardziali zwolennicy i przeciwnicy Wałęsy.
Czytaj: Wiesław Godzic: Petru nie powinien się wstydzić miłości