"Super Express": - Jak zwykle na początku roku mamy kryzys w służbie zdrowia. Lekarze protestują, minister Arłukowicz mówi, że nie ustąpi.
Grzegorz Sztolcman: - Zdecydowanie popieram działanie Bartosza Arłukowicza. Nie można szantażować pacjentów i stawiać tak radykalnych żądań, jak czynią to protestujący. Ubolewam nad tym konfliktem, ale wina leży całkowicie po stronie Porozumienia Zielonogórskiego.
- Protestuje nie tylko jedna organizacja...
- Ale Porozumienie Zielonogórskie jest organizacją wiodącą.
- Ministerstwo zaproponowało lekarzom więcej pracy bez zwiększenia wynagrodzeń. Trudno się dziwić, że protestują. Do tego ich zdaniem kolejki wcale nie znikną, ale przejdą spod gabinetów specjalistów pod gabinety lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej.
- Lecznictwo POZ otrzyma ponad miliard złotych. Owszem, lekarze będą mieli więcej zadań, ale moim zdaniem nie spowoduje to zwiększenia kolejek.
- Sam pan przyznaje, że sytuacja jest bardzo trudna.
- Proszę zauważyć, że w kilku województwach umowy podpisało 100 proc. lecznic POZ. Są województwa, w których są problemy, ale ministerstwo wdrożyło plan B. Pacjenci, którzy nie mogą dostać się do placówki POZ, mogą się pojawić w szpitalach czy nocnych przychodniach. Mam nadzieję, że po 6 stycznia sytuacja się unormuje. Liczę na rozsądek lekarzy i to, że minister dotrze do strajkujących ze swoimi argumentami.
- Kilka lat temu Platforma Obywatelska współpracowała z Porozumieniem Zielonogórskim przy podobnym konflikcie. Rządzicie już siedem lat i protest wraca.
- W poprzednich latach, za rządów PO, protestów pracowników ochrony zdrowia praktycznie nie było.
- Nie zgodzę się. Choćby dwa lata temu, również w okolicach Nowego Roku, mieliśmy awanturę wokół listy leków refundowanych i recept.
- Owszem, mówię jednak o ostatnim okresie. Dlaczego teraz protestuje Porozumienie Zielonogórskie? Być może jego przedstawiciele przestraszyli się zmian w pakiecie kolejkowym i onkologicznym albo nie byli na nie przygotowani.
- Platforma wspierała protest z 2007 r., który w jakiś sposób przyczynił się do porażki PiS w wyborach. Mamy rok wyborczy. Może tym razem kryzys zatopi PO?
- Przyczyn porażki PiS było więcej. Kryzys wokół służby zdrowia był jednym z nich, ale nie najważniejszym. W Polsce wszyscy najlepiej znają się na piłce nożnej i służbie zdrowia. Ale jak przychodzi co do czego, nikt nie ma idealnej recepty. Środków na ochronę zdrowia jest po prostu tyle, ile jest. Cudu oczekiwać nie można.
- Siedem lat temu protest lekarzy aktywnie wspierała Ewa Kopacz. Teraz zniknęła. Na tyle, że lekarze zgłosili policji zaginięcie szefowej rządu. Nie sądzi pan, że powinna już wcześniej włączyć się w próby rozwiązania konfliktu?
- Zgłoszenie zaginięcia pani premier to udany happening, ale ma charakter wyłącznie humorystyczny. Na poważnie: w sytuacji gdy protestuje tylko jedna grupa zawodowa, a minister zdrowia próbuje zażegnać problem i wygląda na to, że sobie poradzi, mediacja ze strony szefowej rządu byłaby działaniem niepotrzebnym.
Zobacz: Lekarze zgłosili zaginięcie Ewy Kopacz na policję!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail