"The Telegraph" w niedzielę (27 lutego) cytował jednego z ukraińskich żołnierzy, broniących Charkowa: "Opuszczają [Rosjanie - przyp. red.] swoje pojazdy i teraz mogą być gdziekolwiek w mieście. Poszukują cywilnych ubrań i chcą się stąd wydostać. To najświeższe informacje, jakie posiadam". Ołeh Syniehubow, szef obwodowej administracji potwierdza te doniesienia. "Pojmani rosyjscy żołnierze mówią o zupełnym wycieńczeniu i demoralizacji, nie mają kontaktu z centralnym dowództwem, nie rozumieją swoich działań ani nie wiedzą, co mają robić później" - mówi. Reporter "The Telegraph", który jest na miejscu nie może zweryfikować informacji o "dziesiątkach rosyjskich jeńców", o jakich mówi Syniehubow", informuje jednak, że w okolicy odnaleziono cztery rosyjskie pojazdy opancerzone Tigr. "Stały skierowane na północny wschód, jakby żołnierze próbowali opuścić miasto w momencie, gdy zostali złapani" - pisze.
CZYTAJ TAKŻE: Przejmujące słowa Zełenskiego: "Każdy ostrzał tylko nas spaja. Pokazujemy, kim jesteśmy!"
W poniedziałek (28 lutego) w południe doszło do dramatu. Doradca w MSW Ukrainy Anton Heraszczenko poinformował: „Charków został właśnie masowo ostrzelany z Gradów. Dziesiątki zabitych i setki rannych!”. "Pravda" podaje, że ostrzelano kwartał zabudowań, w którym znajduje się oddział straży pożarnej, magazyny i garaże. Ołeh Synegubow, szef Obwodowej Administracji Wojskowej Charkowa napisał na Telegramie: "To, co dzieje się teraz w Charkowie, to zbrodnia wojenna! To ludobójstwo narodu ukraińskiego. Giną dziesiątki cywilów. Dzieje się tak w ciągu dnia, kiedy ludzie chodzą do aptek, po jedzenie, po wodę pitną. To przestępstwo. Rosja używa ciężkiej broni artyleryjskiej” - cytuje go "Pravda". Jak podaje serwis, Rosjanie ostrzeliwują osiedla Charkowa, na których nie ma infrastruktury krytycznej, ani stanowisk sił zbrojnych.
CZYTAJ TAKŻE: Ukraina. Na granicy ukraińsko-białoruskiej rozpoczęły się negocjacje Ukrainy z Rosją [RELACJA NA ŻYWO]