„Super Express”: - Były wiceminister resortu zdrowia, prof. Marcin Czech w wywiadzie dla „Super Expressu” powiedział, że ma z panem: „cichą umowę” i bywa w Ministerstwie Zdrowia. Faktycznie?
prof. Łukasz Szumowski: - Pani redaktor, nie mam żadnej cichej umowy ani z panem Marcinem Czechem, ani z innymi pracownikami, którzy jakiś czas temu pracowali w Ministerstwie Zdrowia.
- Jaki zatem mógł być cel wizyt wiceministra Czecha w MZ, po tym jak odszedł z ministerstwa?
- Profesor Marcin Czech miał okres wypowiedzenia, więc mógł pojawić się w resorcie, aby dopełnić formalności związanych z rozliczeniem się z pracodawcą i przekazać obowiązki. Zwyczajnie, po ludzku podziękowałem mu też za pracę wykonaną w czasie pełnienia funkcji w Ministerstwie.
- Podczas jednaj z konwencji Koalicji Europejskiej lider PO Grzegorz Schetyna obiecał wynegocjowanie 100 mld środków unijnych na służbę zdrowia. Szef Platformy stwierdził, że dzięki owym środkom uda się skrócić kolejki tak, aby czekanie na wizytę u specjalisty trwało do 21 dni, a na SOR nie dłużej niż 1 godzinę. Grzegorz Schetyna roztoczył także wizję Polski przodującej w wyleczalności raka. Da się przekuć te zapewnienia w rzeczywistość?
- Usłyszeliśmy wiele obietnic, ale praktycznie nic o sposobach ich realizacji. Pan przewodniczący Schetyna obiecuje 100 miliardów, a tymczasem w obecnej perspektywie, za której negocjowanie odpowiadał rząd Platformy Obywatelskiej, na zdrowie przewidziano 6,5 mld zł, czyli… 15 razy mniej. Warto przy tej okazji powiedzieć, że pieniądze unijne można wydawać na profilaktykę, oraz inwestycje. Nie można natomiast rozdysponować środków unijnych na świadczenia, czyli na kolejki, na które wydanie środków obiecuje pan Schetyna. To niemożliwe w żadnym kraju z punktu widzenia prawnego i polityki UE.
- Skoro już jesteśmy przy liczbach to warto podkreślić, że po raz pierwszy w historii publiczne nakłady na ochronę zdrowia przekroczą w tym roku poziom 100 mld.
- Zdrowie nigdy wcześniej nie było takim priorytetem rządu, jak w tej kadencji. W 2019 r. po raz pierwszy wydamy ponad 100 miliardów złotych na ochronę zdrowia. To środki budżetowe, NFZ, a także wspomniane fundusze europejskie. Tempo wzrostu nakładów na ochronę zdrowia jest dwa razy większe niż za rządów Platformy. Z jednym się zgadzam z Panem Schetyną, że zdrowie powinno być ponad podziałami politycznymi. Dlatego liczę na poparcie wszystkich klubów parlamentarnych dla złożonego projektu zwiększenia planu finansowego Narodowego Funduszu Zdrowia dodatkowe 4 mld zł, co jest największym tego typu zwiększaniem w historii. Dzięki temu ten poziom 100 mld zł przekroczymy już w tym roku. My nie obiecujemy, a działamy. To nie jest hipotetyczne 100 mld zł, to jest konkretne 100 mld zł, tu i teraz. Przeznaczamy spore nakłady na służbę zdrowia i stopniowo widzimy tego dobre owoce.
- Wróćmy jeszcze na chwilę do Grzegorza Schetyny i obietnicy niwelowania czasu oczekiwania do lekarza specjalisty. Wiele osób zastanawia się skąd właściwie biorą się tak ogromne kolejki do lekarzy i zazwyczaj długi okres wyczekiwania na umówioną wizytę?
- Nasi poprzednicy nie inwestowali w kadrę medyczną czego efektem była zapaść, m.in. w pielęgniarstwie oraz położnictwie, ale nie tylko. Lekarzy także brakowało. Nie da się zagwarantować dostępu w 21 dni, jeśli nie ma lekarzy. Już kilka lat temu Najwyższe Izba Kontroli wskazywała niedobór kadr, jako jedną z podstawowych przyczyn narastania kolejek. Dlatego o 50 procent zwiększyliśmy liczbę miejsc na bezpłatnych studiach lekarskich. W ciągu trzech lat odwróciliśmy negatywny trend i pierwszy raz mamy wzrost ilości pracujących pielęgniarek i położnych, a także innych przedstawicieli zawodów medycznych. To cieszy, bo dzięki większej liczbie pracowników polska służba zdrowia będzie mogła należycie funkcjonować. Nie da się bowiem diagnozować, leczyć i opiekować bez kadry medycznej. W kwestii lekarzy warto dodać, że przez całe lata mówiono, iż mamy dużo lekarzy i nie trzeba inwestować w ich kształcenie. Efekt jest taki, że choć byśmy przeznaczyli mnóstwo pieniędzy na zdrowie, to bez specjalistów nie przyjmiemy pacjentów czekających w kolejkach, a wykształcenie lekarza trwa wiele lat. Staramy się skracać kolejki tam, gdzie jest to możliwe. Po wcześniejszej analizie wybraliśmy dziedziny priorytetowe w których czasy oczekiwania były najdłuższe i na nich skoncentrowaliśmy nasze działania. Są obszary gdzie udało się znacznie zniwelować czas oczekiwania na zabieg.
- Jaki zabieg ma pan na myśli?
- Mam na myśli operację zaćmy, bardzo ważną szczególnie dla seniorów. Kolejka do tego świadczenia narastała przez lata i w 2015 było w niej ponad pół miliona pacjentów. Dziś ta kolejka jest o 170 tysięcy osób mniejsza, czyli mniej więcej tyle, ilu mieszkańców liczy Olsztyn. I będzie ulegała dalszemu zmniejszeniu, bo dzięki zwiększonym nakładom na zdrowie, ten zabieg, a także badania rezonansem magnetycznym i tomografem komputerowym są finansowane przez NFZ bez jakichkolwiek limitów. Oczywiście nie chcemy być nadmiernie optymistami, gdy wiemy, że nie w każdym aspekcie jest świetnie. Nie obiecujemy rewolucji, ale ciężką pracą uda się rok do roku skracać kolejki do specjalistów oraz przyjmować nowych lekarzy.
- Grzegorz Schetyna zapowiedział także powołanie 16 nowych centrów walki z rakiem. W każdym województwie. Dodał również, że: „szpitale onkologiczne są tylko w jednym miejscu w województwie, w mieście stołecznym”…
- Być może pan Schetyna nie był dobrze poinformowany, bo regionalne centra, o których mówił już istnieją. One działają. Obecnie robimy kolejny krok i tworzymy sieć onkologiczną, dzięki której niezależnie od miejsca zamieszkania każdy pacjent będzie miał zapewniony ten sam standard leczenia. Chcemy, aby chemioterapia lub radioterapia była bliżej potrzebującego pacjenta. Zależy nam, aby kobiety z rakiem piersi trafiły do placówek, w których specjaliści zajmą się od A do Z tym typem nowotworu. Polscy pacjenci będą mogli liczyć na kompleksową opiekę oraz koordynatora, który poprowadzi pacjenta przez cały proces leczenia, od diagnostyki przez postępowanie terapeutyczne, aż po rekonwalescencję. Pilotaż sieci Pilotaż sieci onkologicznej jest już realizowany w województwach świętokrzyskim i dolnośląskim. W oparciu o zebrane w pilotażu doświadczenia sieć onkologiczna będzie systematycznie będzie rozszerzana na kolejne regiony i docelowo obejmie cały kraj.
- Całkiem niedawno w przestrzeni publicznej słyszeliśmy o kilku bardzo głośnych przypadkach śmierci na SOR. Owe sytuacje niestety nie są jednostkowe. Zdarza się bowiem, że pacjent czekający na pomoc w siedzibie Szpitalnego Oddziału Ratunkowego umiera. Bywa również tak, że w kolejce na przyjęcie czekają osoby, które nie wymagają pilnej interwencji specjalistów z Oddziału Ratunkowego. Podobno uzdrowieniem sytuacji na SOR jest „triaż” i „retriaż”, czyli segregacja pacjentów według pilności konkretnej jednostki chorobowej i monitorowanie ich stanu. Co właściwie jest problemem, jeśli chodzi o SOR?
- SORy są po to, aby udzielać natychmiastowej pomocy medycznej osobom, których życie lub zdrowie są zagrożone. Tymczasem wiele osób zgłasza się do oddziałów ratunkowych z problemami zdrowotnymi, które mogą i powinny być załatwione przez lekarzy pierwszego kontaktu, albo w ramach nocnej pomocy lekarskiej. Większość problemów SOR – ów bierze się stąd, że personel medyczny zamiast ratować ciężko chorych pacjentów, próbuje rozładowywać kolejki osób zniecierpliwionych długim oczekiwaniem. Każda taka sytuacja zasługuje na zbadanie, czy zawinił system, czy człowiek. Może być też tak, że zrobiono wszystko, co w ludzkiej mocy, ale niestety pacjentowi nie udało się pomóc. To zawsze trzeba indywidualnie zbadać. Musimy pamiętać, że czasy oczekiwania na SOR są różne. Wszystko zależy od schorzenia lub ciężkości obrażeń, z którymi pacjent się zgłosi. Nagłe przypadki muszą być zaopatrzone od razu , a przypadki mniej pilne czekają tak jak w innych krajach. Czasem na wyniki badań trzeba poczekać. Ważne, aby ktoś obserwował pacjentów oczekujących w kolejce, by nie doszło do tragedii, bo przecież nagle stan pacjenta może się pogorszyć. Dlatego tak istotny jest re-triaż, czyli powtórne wykonanie oceny stanu pacjenta - czy się nie zmienił i w razie konieczności zmiana pilności udzielenia świadczenia. Pacjenci oczekują również informacji, co się dzieje w ich sprawie. Myślę, że to kluczowe. Mamy wiele SOR-ów, które świetnie działają jak chociażby Gdański Szpital Kliniczny. W szpitalu imienia Biziela w Bydgoszczy triaż działa dobrze a pacjenci są sprawnie przyjmowani. Takich SOR – ów jest wiele, jak np. Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Częstochowie czy Wojewódzki Szpital Specjalistyczny imienia M. Kopernika w Łodzi. Ale aby jeszcze skrócić czas przebywania pacjentów w tym oddziale, chcemy rejestrować każdy etap pobytu pacjenta w SOR i czynności, które były wykonane w tym czasie. Personel SOR będzie miał cały czas podgląd na to, jak długo dany pacjent oczekuje na przyjęcie przez lekarza.
- Z czego wynika ten automatyzm decyzji, jeśli chodzi o pacjentów wybierających bez zastanowienia SOR, a nie świąteczną opiekę zdrowotną, czy placówkę oferującą nocną diagnostykę?
- Czasem automatyzm decyzji wynika z braku świadomości i wiedzy co do możliwości uzyskania pomocy. Dlatego ważne jest informowanie pacjentów , że na SOR-ach ratuje się życie. Podstawowa opieki zdrowotna to kluczowe ogniowo systemu ochrony zdrowia, które działa w systemie 24/7. W dni powszednie od 8.00 do 18.00 możemy uzyskać pomoc lekarza, do którego jesteśmy zapisani, a w pozostałym czasie mamy możliwość udania się do dowolnego punktu nocnej pomocy lekarskiej. Jeśli dla przykładu mamy problem z przeziębieniem, wysypką czy zatruciem pokarmowym, lekarz POZ pomoże nam szybciej i sprawniej niż SOR. Trzeba uświadomić sobie także, że wykorzystywanie SOR-ów do zrobienia badań, a takie sytuacje też się zdarzają, nie jest właściwe.
- W placówkach świadczących pomoc świąteczną też można zrobić badania.
Owszem. Wystarczy sprawdzić gdzie w najbliższej odległości od naszego miejsca zamieszkania znajduje się takowa placówka i udać się tam na wizytę. Bardzo dobrym rozwiązaniem pod względem organizacyjnym i ekonomicznym jest, gdy w jednym miejscu znajduje się i SOR i nocna pomoc lekarska. Wiele szpitali już się do tego modelu przekonało. W takiej sytuacji pacjentów w lżejszym stanie można przekierować bezpośrednio z SOR do NPL i lepiej wykorzystać personel oraz zaplecze diagnostyczne szpitala. Pacjent z kolei ma pewność, że w danym miejscu zawsze uzyska pomoc – albo na SOR albo w NPL.
Rozmawiała Sandra Skibniewska