Decyzję o uwolnieniu Jarosława Ł. podjął Sąd Okręgowy w Łodzi. „Masa” będzie czekał na wolności na proces, który rozpocznie się na przełomie lipca i sierpnia. Były gangster mafii pruszkowskiej jest oskarżony o kilkanaście przestępstw, w tym oszustwa, powoływanie się na wpływy w policji, wręczanie łapówek i paserstwo. - Pan Jarosław pokornie liczy na karę, która mogłaby skutkować warunkowym, przedterminowym zwolnieniem– przyznaje nam jego obrońca, mec. Franciszek Piątkowski. A sam Jarosław Ł. mówi „Super Expressowi”, jak wyglądało jego życie w areszcie.
ZOBACZ TAKŻE: Wiemy, ile "Masa" wycisnął na siłowni! [WIDEO]
- Nie miałem myśli samobójczych, choć było ciężko. Bardzo brakowało mi przez te dwa lata żony, która na szczęście regularnie mnie odwiedzała. Jej wizyty były dla mnie jak paliwo. Ćwiczyłem w celi. Jedzenie było nie najlepszej jakości, nie mogę patrzeć już na kaszę z sosem i absolutnie jej do gęby nie wezmę, ale nie robię z tego problemu, nie chcę się skarżyć, bo wiem, że zasłużyłem sobie na pewne uciążliwości związane z izolacją – opowiada nam Masa.
Kiedy ponad dwa lata temu został zatrzymany przez organa ścigania, czuł wstyd. Trafił do pojedynczej, monitorowanej celi, a kiedy wychodził do łaźni czy na spacerniak, cały ruch więzienny był wyłączany. - Dziś jestem kompletnie inny, przemyślałem bardzo wiele rzeczy, zrobiłem rachunek sumienia, jest mi wstyd za to, czego się dopuściłem i chcę żyć spokojnie, na łonie rodziny – kwituje Masa.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj