Do bulwersujących zdarzeń z udziałem dziennikarza doszło pod koniec lipca ubiegłego roku. Durczok wracał znad morza na Śląsk, gdzie na co dzień mieszka. Na remontowanym odcinku autostrady A1 między Łodzią a Piotrkowem Trybunalskim jego BMW wjechało w pachołek drogowy odgradzający jezdnie. Słupek uderzył jeszcze w samochód jadący z naprzeciwka. Gdy na miejsce przyjechali policjanci, okazało się, że dziennikarz był pijany. W wydychanym powietrzu miał aż 2,6 promila alkoholu.
Prokuratura postawiła mu zarzuty prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości i spowodowania bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Śledczy wystąpili też z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie dziennikarza. Sąd jednak go nie uwzględnił.
Po długim śledztwie pod koniec czerwca tego roku do sądu skierowano akt oskarżenia przeciwko Durczokowi. Wynika z niego, że dziennikarz jechał nie tylko pod wpływem alkoholu, ale jeszcze leków psychoaktywnych. Tych dwóch substancji absolutnie nie wolno łączyć. Dodatkowo wyszło na jaw, że jego auto poruszało się ze średnią prędkością 140 kilometrów na godzinę i miało na kołach opony zimowe, które wydłużają czas hamowania.
Jak ustalił reporter „Super Expressu” dziś przewodniczący II Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim wyznaczył termin pierwszej rozprawy w tej sprawie. Kamil Durczok musi stawić się przed obliczem sędziego 13 października o godzinie 9. Na ten sam dzień wezwano jeszcze siedmiu świadków zdarzenia.
Czy data 13.10 okaże się pechowa? To pokaże czas. Dziennikarzowi grozi 12 lat więzienia.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj