Tusk kpi z polityków PiS ws. reparacji
O program się nie będę pytał, bo pewnie nie macie, a pralka ma dwa prania, to więcej niż wy. Ja się chciałem pana zapytać, czy panu przeszkadza to, że Polska by dostała reparacje? Ja miałem dużą rodzinę, niektórzy się urodzili we Francji, Niemcy wywieźli je na roboty do siebie. Część rodziny z Niemiec wróciła do Francji i dostali reparacje, a ci, co wrócili do Polski, to nikt nic nie dostał, to my jesteśmy jakimś gorszym gatunkiem? Pan się naśmiewa, że Mularczyk lata, a dla mnie to w ogóle nie było śmieszne — oświadczył uczestnik spotkania.
Tusk mu szybko odpowiedział:
— Ja się nie śmieję z reparacji, ja się śmieje z Mularczyka, który ma tyle wspólnego z umiejętnościami odzyskiwania reparacji, co ja z grą na saksofonie — oświadczył.
— Pierwsza ustawa dot. reparacji zapadała wiele lat temu i my, PO, głosowaliśmy za, podobnie, jak teraz. Ja wiem, że, gdy PiS wysyła Mularczyka do załatwienia reparacji, to PiS sam wie, że z tego nic nie będzie, bo tak można tylko "Tuska Niemca" walić po głowie maczugą — odpowiedział Tusk, za co otrzymał brawa od zgromadzonych w sali.
— A ja mówię, że wolę wyciągnąć niemieckie pieniądze, a pisowscy frajerzy, z Mularczykiem na czele, biegają z papierami na temat reparacji, a de facto finansują miliardami polskich złotych niemiecką gospodarkę, bo Niemcy wzięli już pieniądze z KPO, a my tam płacimy — dodał polityk.
— Dla mnie polityka to jest sposób załatwiania polskich interesów. Jeśli jest kasa, to wydzieram tę kasę dla Polski. To jest kluczowe. Mogę z panem przyjąć dziś zakład: że gdybym ja dziś odpowiadał za polski rząd, to oprócz pieniędzy z KPO, dostaniemy jeszcze to, co się należy od Niemców. Tylko to trzeba umieć załatwić, a nie latać, jak te pajace po całym świecie, a na końcu dziurawa kieszeń i pistolet za paskiem — podsumował Tusk.
Spięcie z kobietą z sali
Kolejna ostra wymiana zdań podczas piątkowego spotkania w Bytomiu miała miejsce między Tuskiem a kobietą, która głośno protestowała przeciwko zaangażowaniu Polski w wojnę w Ukrainie. Uczestniczka przerwała wypowiedź polityka, oświadczając, że to "nie jest Polaków". Do tego też odniósł się Tusk.
— To jest tak niemoralne, co pani mówi. Bo to jest nasza wojna, w której giną ukraińscy żołnierze i ukraińskie dzieci. Nikt nie zmusza pani dzieci, żeby szły na front. To, co każda matka powinna dziś powiedzieć, to: "dziękuję Ukrainie, że polskie dzieci nie muszą ginąć za naszą wolność" — stwierdził.
— To nie jest odosobniony głos. Widziałem już na kilku stadionach, że niektóre środowiska chuligańskie wywieszają transparenty pt. "to nie nasza wojna". To jest niezwykle poruszająca rzecz... — zawiesił głos Tusk i zwrócił się do krzyczącej kobiety: "nie ma pani teraz głosu... proszę pani... halo... i tak pani nikt teraz nie słyszy".
— Takie wypowiedzi są inspirowane przez rosyjską propagandę [...] To jest bardzo trudne przyjąć 3 mln ludzi z kraju, z którym Polska ma bardzo trudne relacje historyczne, ale nic piękniejszego od 1939 r. się w naszym kraju nie stało, niż to, co zrobiliśmy dla tych osób — podsumował szef PO.
Źródło: Onet