Mniej migrantów na granicy
Szef rządu poinformował w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, że codziennie na granicy polsko-białoruskiej jest od 60 do 120 osób nielegalnie przekraczających granicę. Dodał, że wcześniej sytuacja była o wiele gorsza, bo sięgała 600 osób. – Ta liczba spadła, bo w świat poszła informacja, że nasza granica jest coraz trudniejsza do sforsowania, gdyż mamy tam służby i wojsko w permanentnej akcji. Każdy sygnał, że trudniej jest się przedostać, a nawet jak się uda, może to nic nie dać, jest najskuteczniejszą barierą – powiedział premier.
Strategia migracyjna przyjęta przez rząd. Tusk: Decyzja trudna, ale oczekiwana
Dodał, że rząd liczy na to, iż jego decyzje o charakterze politycznym, czy administracyjnym, będą miały właśnie taki skutek W ocenie Tuska, "nieprzyjęcie wniosku od tych, którzy powołują się na prawo azylu, w pewnych okolicznościach, jest uzasadnione". – Czy, gdyby przez granicę przeszedł człowiek z bronią i w mundurze białoruskich służb, mówiąc, że chce azylu, to mamy go przyjąć? - pytał premier.
Tusk: wiemy, kto organizuje przyjazdy
Na pytanie, co by było, gdyby był to dezerter, szef rządu odparł: – A jeśli wiemy, że to nie jest dezerter? Przecież wiemy, kto podstawia autobusy w Moskwie i Mińsku, wiemy, kto organizuje loty czarterowe z krajów bliskowschodnich. Nie możemy udawać sami przed sobą, że tego nie widzimy – zaznaczył.
Premier zwrócił uwagę, że poczucie, iż państwa członkowskie i UE, jako całość, muszą odzyskać kontrolę nad swoim terytorium, nad swoimi granicami, jest w Europie powszechne. – Problemem dla polskiej i europejskiej demokracji nie jest samo hasło „odzyskać kontrolę”. Naszym problemem jest to, że w wielu miejscach ktoś odstąpił od oczywistego obowiązku, jakim jest pilnowanie bezpieczeństwa terytorium i granicy własnego państwa – ocenił.