Dla porównania, jako premier Tusk zarabiał ok. 165 tys., ale rocznie! Nie ma wątpliwości, że nad Wisłą raczej by nie mógł liczyć na takie kokosy. Z jakiej okazji dostał podwyżkę, skoro Unia Europejska przeżywa ostatnio kryzys (Brexit, problemy z migrantami – to tylko wierzchołek góry lodowej)? Jak podaje brytyjski dziennik „The Guardian”, uposażenie unijnych urzędników wzrasta co dwa lata. Przy tym bierze się pod uwagę takie czynniki jak wzrost cen. Tegoroczna podwyżka wynosi 1,7 proc. Dla Tuska oznacza to podwyżkę o nieco ponad 2 tys. zł. Na waciki starczy – aż by się chciało powiedzieć!
Dziś do polityki nie idzie się raczej dla idei, a dla pieniędzy. Nie ma więc wątpliwości, dlaczego nasi politycy garną się do Brukseli. Czy jeśli Tusk zdecyduje się wrócić do polskiej polityki, będzie go czekało twarde lądowanie? Nie aż tak bardzo! Zagwarantował sobie europejską emeryturę. Polska pensja będzie do niej dodatkiem
– zauważa prof. Kazimierz Kik (71 l.), politolog. Gdy Tusk ukończy 65. rok życia, zacznie przysługiwać mu brukselska emerytura ponad 20 tys. zł. Z pewnością będzie mu jednak brakowało brukselskich wygód. Jako szefowi Rady Europejskiej, Tuskowi przysługuje m.in. dieta na pokrycie kosztów wynajmu mieszkania, pieniądze na urządzenie biura, nie mówiąc o limuzynie, czy kierowcach. Nawet o garderobę nie musi się martwić, bo ma do dyspozycji specjalny budżet reprezentacyjny!