- Jeśli bazowe wynagrodzenie podnieślibyśmy w sferze budżetowej o 20 proc., nie mówię o "R-ce", mówię o tych, co na dole ciężko harują od rana do wieczora, to np. nauczycielka ze Zduńskiej Woli będzie miała raptem 2800 zł wynagrodzenia i to w czasie, kiedy Glapiński dostaje 600 tys. zł premii i ma 1,1 mln. rocznie wynagrodzenia i funduje Polakom 11-procentową inflację - stwierdził szef PO podczas sobotniej Konwencji Krajowej Nowoczesnej.
Dodał, że 20-proc. podwyżka dla "budżetówki" to koszt rządu 30 mld zł rocznie. Skrytykował przy tym PiS za "zmarnotrawienie dziesiątek czy nawet setek miliardów złotych" w ciągu siedmiu lat rządów.
Polecany artykuł:
Wojna w Ukrainie
- Już pewnie ludzie zapomnieli, że kaprys Kaczyńskiego, Sasina, Morawieckiego, nie wiem czyj do końca, czyli Baranów ma kosztować 100 mld złotych. Nie chce mi się też powtarzać tych opowieści i Ostrołęce, gdzie 2 mld zł poszło w piach, a 8 mld mają jeszcze zamiar wydać - wyliczał Tusk.
Nawiązując do wojny w Ukrainie i uchodźców, którzy licznie przybyli w ostatnich tygodniach do Polski, lider PO przekonywał, że Polacy przez ostatnie tygodnie swoim wysiłkiem, sercem i otwartością "zbudowali nadzwyczajną reputację" swego kraju, nie tylko w Ukrainie, ale na całym świecie.