Wiele się w naszym kraju zmieniło na lepsze. Modernizacja jest niepodważalnym faktem. Na tej fali entuzjazmu, która nas wkrótce zaleje, trzeba jednak nieustannie przypominać, jak wiele jest nadal w Polsce do zrobienia.
Jedną z takich przypominajek dla hurraoptymistów niech będzie ogłoszony w tym tygodniu raport Europejskiego Komitetu Praw Społecznych (ECSR), który monitoruje przestrzeganie przez kraje członkowskie Rady Europy Europejskiej Karty Społecznej.
Z raportu wynika m.in., że Polska jest w absolutnym ogonie całego Starego Kontynentu (a nie tylko UE), jeśli chodzi o dostęp obywateli do opieki zdrowotnej. ECSR szczególnie skrytykował niekończące się kolejki do lekarzy specjalistów oraz na zabiegi specjalistyczne. Przywołuje konkretne dane, które wskazują, że np. okres oczekiwania na wymianę stawu kolanowego to imponujące 451 dni.
Oczywiście sfrustrowanym pacjentom nie trzeba takich raportów, bo każdego dnia na własnej skórze przekonują się o niemocy służby zdrowia III RP. Wydaje się jednak, że takim obuchem po głowie wypadałoby potraktować naszych rządzących. Ci bowiem napawają się dobrą prasą Polski w Europie i przywołują to jako argument za pomyślnością, którą przynoszą nam ich rządy.
Chwalą się na lewo i prawo kondycją naszej gospodarki. Bardzo chętnie przymykają jednak oczy na niedole własnych obywateli, z których narzekań niewiele sobie robią. Chciałbym wierzyć, że raport ECSR będzie jakąś formą mobilizacji dla naszych władz do zdecydowanych działań. Bo opinia kraju, który choć ratyfikował Europejską Kartę Społeczną, permanentnie łamie jej zapisy, nie bardzo pasuje do obrazu wielkiego sukcesu, który stał się naszym udziałem w ostatnich 25 latach.
Obawiam się jednak, że w tym rocznicowym szale zadufanie i pycha naszych elit znowu zwyciężą. Bo czyż tu, nad Wisłą, nie żyjemy w "najlepszym z możliwych" światów, który oni łaskawie nam zbudowali?