Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny Tomasz Walczak

Tomasz Walczak: Reprywatyzacja jak afera Rywina?

2016-08-29 9:00

Dzika reprywatyzacja przez lata zbierała swoje ponure żniwo wśród zwykłych Polaków, którzy mieli pecha mieszkać w objętych roszczeniami nieruchomościach. Dziś jej ofiarą pada pierwszy polityk, który, delikatnie mówiąc, przymykał oczy na to, jak reprywatyzacja po polsku wyglądała. Już dziś można śmiało powiedzieć, że kariera Hanny Gronkiewicz-Waltz zbliża się do nieuchronnego końca.

Po tym, jak w końcu do opinii publicznej dotarło to, co się wyprawiało w warszawskim Ratuszu, wątpliwe, by pani prezydent jeszcze mogła się podnieść. Idąc na polityczne dno, może jeszcze pociągnąć i tak już będącą w agonalnym stanie Platformę Obywatelską, której przez lata była prominentnym politykiem. Ale czy na tym się skończy?

Skandaliczna dzika reprywatyzacja nie jest wynalazkiem PO ani nie dotyczy wyłącznie Warszawy. Łowcy roszczeń działali w wielu innych miastach i to na długo przed tym, zanim Platforma zaczęła wygrywać wybory. Dziwne decyzje kolejnych ekip rządzących, kolejne zagadkowe przepisy, które ułatwiały przejmowanie objętych dekretem Bieruta nieruchomości przez różnej maści cwaniaczków, mają swoją długą historię. Coś czuję, że jak dobrze przy dzikiej reprywatyzacji podrapać, to na światło dzienne może wyjść wiele brzydkich rzeczy, które mogą pogrążyć wiele osób i zburzyć kilka pięknych politycznych legend.

Zresztą to, jak ostrożnie wobec Hanny Gronkiewicz-Waltz działa dziś PiS, wydaje się bardzo znamienne. Niewygodne pytania o reprywatyzację pojawiają się nie tylko wobec ekipy obecnej prezydent miasta, ale także jej poprzednika Lecha Kaczyńskiego. Już wtedy dochodziło do podejrzanych zwrotów nieruchomości, jak choćby tej na rzecz męża Hanny Gronkiewicz-Waltz. PiS stąpa więc po politycznym polu minowym i jeden nieostrożny ruch może sprawić, że do listy skompromitowanych dziką reprywatyzacją dołączy też rządząca obecnie partia.

Afera reprywatyzacyjna może się więc okazać nie tylko gwoździem do trumny PO, ale także boleśnie ugodzić w partię Jarosława Kaczyńskiego, doprowadzając do podobnego przewrotu na polskiej scenie politycznej, jak swego czasu afera Rywina, która zmiotła SLD. POPiS zrodził się ze skandalu politycznego, czyżby więc skandal polityczny miał go uśmiercić?

Zobacz: Andrzej Stankiewicz: Ten wyrok jest nie do zaakceptowania