Sygnał do radykalizacji rzucił Patryk Jaki, który w swoim facebookowym manifeście skonstatował, że fakt, iż Polacy, mimo pańskich gestów ze strony PiS, w większości głosują na opozycję, wynika z tego, iż „trwa proces wrogiej socjalizacji społeczeństwa – zamiany flagi biało-czerwonej na tęczową, społeczeństwa wolnościowo-konserwatywnego na lewackie”. A wszystkiemu winne są media i uniwersytety, które tego „lewactwa” są rozsadnikiem i sączą jego jad w młode dusze.
Niewiele te głupawe enuncjacje różnią się od fanatyzmu Konfederacji, według której wszystkie problemy społeczne naszego kraju sprowadzają się do zgubnych skutków emancypacji środowisk LGBT i długiego marszu czegoś, co nazywają neomarksizmem, który w fantazjach radykalnej prawicy dąży do zniszczenia wszystkiego, co polskie i drogie naszemu chrześcijańskiemu sercu. Co prawda, nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością, ale takie apokaliptyczne wizje dobrze współgrają z nastrojami radykalizującego się prawicowego elektoratu.
Tego samego elektoratu, który dotychczasowymi rządami PiS może być zawiedziony, bo ugrupowanie Kaczyńskiego mimo otwarcia kilku światopoglądowych frontów nie zrobiło w zasadzie nic, by dopieścić fanatyków. Stąd też m.in. obecny sukces Konfederacji, która tych wyborców w jakiejś mierze zagospodarowała i weszła do Sejmu. W obecnej kadencji będzie więc widoczną przeciwwagą dla niezdecydowania PiS i na pewno będzie rządzącą partię ze światopoglądowego dogmatyzmu rozliczać.
I tu wchodzą ziobryści, którzy pod prawicową ścianą będą się rozpychać łokciami. Nie wiemy, co prawda, na ile to pomysł Nowogrodzkiej, a na ile inicjatywa własna Ziobry, który lubuje się w prawicowym populizmie i radykalizmie i tam szuka przestrzeni dla swojej partii. Wiadomo jednak, że taka walka dla PiS będzie korzystna. Skoro nie udało się powstrzymać wejścia Konfederacji do Sejmu, można spróbować pacyfikować jej destrukcyjną dla PiS działalność.